Robert Brzęczek to piłkarz drugiego zespołu Rakowa Częstochowa i przede wszystkim syn najbardziej niedostępnego od 24 godzin człowieka w krajowej piłce. Do tej pory nie wypowiadał się na temat pracy swojego ojca. W związku z jego zwolnieniem postanowił jednak złamać tę regułę. Podkreślał, że dla trenerów i sportowców zmiana pracy jest czymś całkowicie normalnym, więc nie chce głosić typowych haseł o „trudnym czasie”. Zaznaczył jednak, że dymisja nie jest czymś łatwym dla całej rodziny byłego selekcjonera.
„Myślałem, że ciężki dla wszystkich rok pandemii, nowa rzeczywistość oraz trochę strachu spowoduje, że ludzie zejdą na ziemie, będą się wzajemnie szanować i doceniać – jednak jak widać było po zachowaniu, komentarzach w mediach oraz wylewaniu błota przez cały okres również zeszłego roku, a także choćby w dniu dzisiejszym na Osobę Taty przez – »Dziennikarzy«, znawców »Piłki Nożnej« oraz »Kibiców« – tak się niestety nie stało” – ubolewał Robert Brzęczek.
Robert Brzęczek: Obrażanie i wyśmiewanie nie ma nic wspólnego ze sportem
Syn ostatniego trenera naszej kadry przyznał, iż krytyka w sporcie jest ważna i potrzebna, a i memów nie zamierzał potępiać. „Nie można mylić jednak krytyki z brakiem obiektywizmu, a żartów z chamską szyderą, obrażaniem i wyśmiewaniem drugiego CZŁOWIEKA nie mającą nic wspólnego ze Sportem” – zwracał uwagę.
„Wiem, ze zawsze prosiłeś, abym nic nie komentował, nie pisał i tak zwykle było. Jesteś niezwykle silną osobą i podziwiam Cię za to. Zawsze byłeś, jesteś i będziesz dla mnie wzorem do naśladowania i najlepszym Trenerem, Mentorem, Tatą i Człowiekiem” – zakończył.
facebookCzytaj też:
Boniek o dymisji Brzęczka: Zwalnianie porządnych ludzi nie jest żadną przyjemnością