W ostatnim starciu towarzyskim przed Mistrzostwami Europy Polska zremisowała z Islandią 2:2, a Paulo Sousa, mimo postawienia na wielu graczy wyjściowej jedenastki, i tak postanowił nieco poeksperymentować. Czego dowiedzieliśmy się o naszej drużynie w przededniu wielkiego turnieju?
Tuż przed Euro 2020 polska obrona jest w rozsypce
Rozumiemy, że Sousa, przejmując zespół Biało-Czerwonych, chciał wdrożyć do jego gry mnóstwo swoich pomysłów. Miał do tego prawo. Portugalczyk od razu przestawił nas na grę trójką z tyłu, ale po pięciu meczach za jego kadencji nadal nie mamy pojęcia, kto jest dla niego pewniakiem do wyjściowej jedenastki na Słowację.
Dotychczas Sousa w każdym spotkaniu inaczej zestawiał nasz blok defensywny. Przeciwko Islandii stworzyli go Tomasz Kędziora, Kamil Glik i Paweł Dawidowicz, ale czy któryś z nich zagra od pierwszej minuty w naszym pierwszym spotkaniu mistrzostw? Nie wiadomo. Bardzo prawdopodobne jest natomiast to, że stracimy jakąś bramkę – póki co w pięciu meczach puściliśmy aż osiem, a czyste konto zachowaliśmy jedynie z Andorą. Jest to bilans wstydliwy.
Lewandowskiemu brakuje Milika w kadrze
Najpierw okazało się, że na Euro 2020 z powodu kontuzji nie pojedzie Krzysztof Piątek, potem taki sam los spotkał Arkadiusza Milika. Sousa bardzo liczył na tego drugiego, od samego początku pragnął grać dwoma napastnikami, ale los mocno mu te plany pokrzyżował. Niestety w spotkaniu z Islandią było widać, że Lewandowskiemu brakuje w ataku partnera wysokiej klasy.
Mimo iż z Rosją Jakub Świerczok zaprezentował się obiecująco, przeciwko Islandii zagrał słabo, wydawał się być zagubiony. Świderski strzelił gola, ale 10 minut to zbyt krótka próba, aby przesądzać cokolwiek. Niemniej należy pamiętać, że przeciwko Anglii napastnik PAOK-u wypadł kiepsko. Wczoraj było więc widać, że Lewandowskiemu brakuje klasowego partnera w ofensywie, by miał z kim efektywnie współpracować.
Kozłowski może przydać się na Euro 2020
Wielu ekspertów twierdziło, że wychowanek Pogoni Szczecin jest za młody, aby wnieść wystarczającą jakość do seniorskiej kadry, że jedzie na mistrzostwa Europy wyłącznie ze względu na opinię wielkiego talentu. Przeciwko Islandii Kozłowski zagrał jednak lepiej, niż wszyscy inni pomocnicy razem wzięci, dzięki czemu zamknął usta krytykom. Zaliczył asystę, sam dwukrotnie był bliski strzelenia gola, akcje rozgrywał odpowiedzialnie – widać, że ma naturalny dryg do roli „ósemki”.
Oczywiście nie należy przesadzać, 18-latek nie poprowadzi nas za chwilę do medalu w Euro 2020, ale Sousa słusznie widzi w nim cennego zmiennika. Oby tylko waga turnieju go nie przerosła.
Czytaj też:
Jeszcze jedno oblicze reprezentacyjnego chaosu. Oceny po meczu Polski z Islandią