Jeszcze jedno oblicze reprezentacyjnego chaosu. Oceny po meczu Polski z Islandią

Jeszcze jedno oblicze reprezentacyjnego chaosu. Oceny po meczu Polski z Islandią

Kozłowski, Świderski, Jóźwiak i Moder w meczu z Islandią
Kozłowski, Świderski, Jóźwiak i Moder w meczu z Islandią Źródło:Newspix.pl / Piotr Kucza / FotoPyK
Reprezentacja Polski, mimo wcześniejszych zapowiedzi Paulo Sousy, znów zagrała w zestawieniu mocno eksperymentalnym. Niestety większość zawodników zawiodła, przez co tylko zremisowaliśmy 2:2. Największym powodem do radości jest dobry występ Kozłowskiego.

8 czerwca reprezentacja Polski zmierzyła się z Islandią w ostatnim sparingu przed Euro 2020. Jak zagrali poszczególni Biało-Czerwoni?

Wojciech Szczęsny (5) – Nie mógł nic zrobić przy żadnej z bramek dla Islandii. Poza tymi sytuacjami raczej pozostawał bezrobotny.

Tomasz Kędziora (6) – Najbardziej solidny z całej trójki obrońców, choć nie było to trudne. W obronie czasem dawał się ogrywać, ale nie w jakiś wstydliwy sposób. Obiecująco pokazywał się za to w ofensywie. Mecz powinien skończyć z asystą, ale po jego centrze Kozłowski niecelnie uderzył głową.

Kamil Glik (5) – U Paulo Sousy dużą wagę przykłada się do tego, jak obrońcy wyprowadzają piłkę. Glik nie jest w tym mistrzem, przez co Portugalczyk miał wobec niego obiekcje. W obronie natomiast czasem bywał spóźniony, choć wybił też jedno takie dośrodkowanie, po którym mogło być gorąco pod naszą bramką. Ogólnie zagrał przyzwoicie, lecz silniejsi rywale mogą obnażyć jego braki.

Paweł Dawidowicz (3) – Wyglądał, jakby bardzo się stresował. Co może martwić w perspektywie Euro i tego, że wczoraj z Islandią jednak graliśmy towarzysko. Paulo Sousa mocno irytował się na to, jak źle rozgrywał od tyłu. Po paru jego zagraniach Islandia miała okazję, by groźnie skontrować.

Przemysław Frankowski (3) – Chyba nie czuje się zbyt komfortowo w roli wahadłowego albo zżera go reprezentacyjny stres. Większość jego zagrań była asekurancka, z Islandią nie podejmował żadnego ryzyka, a przecież właśnie tego się od niego oczekuje.

Grzegorz Krychowiak (3) – O ile kilka jego poprzednich meczów stanowiło potwierdzenie doskonałej formy z ligi rosyjskiej, tak z Islandią Krychowiak temu zaprzeczył. To jemu uciekł Bjarnason przy bramce na 1:2, wcześniej zaś miał problemy z kryciem innych rywali. Co prawda zaliczył dużo odbiorów, ale co z tego, skoro nie dał sobie rady w kluczowych momentach?

Jakub Moder (5) – Oddał jeden groźny strzał z dystansu, choć był niecelny. Szkoda, że nie zwiastowało to większego naporu z jego strony. Koniec końców wyszło poprawnie. Wie jak zdobywać wolną przestrzeń i nią zarządzać, pokazuje się kolegom do gry, jest aktywny w każdej fazie gry. Warto nadal na niego stawiać.

Tymoteusz Puchacz (6) – W przeciwieństwie do starcia z Rosją tym razem wychowanek Lecha poradził sobie doskonale. Na lewej flance robił dużo wiatru, raz po raz groźnie wbiegając w szesnastkę rywali. To po jego centrze Zieliński strzelił na 1:0.

Piotr Zieliński (5) – Dostał od Paulo Sousy zaledwie 45 minut, ale kiedy trzeba było, zrobił, co do niego należało – przytomnie zachował się w polu karnym, gdy po centrze Puchacza piłka spadła mu pod nogi i strzelił na 1:1. Niestety to była tylko rehabilitacja, bo wcześniej to właśnie ze względu na złe ustawienie Zielińskiego Gudmundsson nie był na spalonym, gdy zdobywał bramkę na 1:0.

Jakub Świerczok (3) – Tym razem nie zbawił kadry. Dużo walczył, biegał, brał obrońców na plecy, rozpychał się łokciami, ale niewiele było z tego pożytku. Za mało piłki w piłce.

Robert Lewandowski (6) – Kolejny mecz, który dowodzi, że najlepiej byłoby go sklonować, aby mógł dogrywać sam sobie. Powinien mieć asystę za dogranie do Płachety, to od niego zaczęła się też nasza akcja na 1:1. Kilka razy ładnie podawał prostopadle do kolegów i jak zwykle angażował się we wszystkie fazy gry. Od rozgrywania tuż sprzed nosów obrońców, po ambitną walkę z obrońcami Islandii.

Kacper Kozłowski (7) – „Nie powiedziałbym, że nie mam układu nerwowego” – stwierdził pomocnik zaraz po meczu, ale właśnie tak zagrał. Zero stresu i kompleksów względem bardziej doświadczonych kolegów. 17-latek brał na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie akcji i zaliczył asystę przy golu na 2:2. Był bliski tego, aby samemu wpisać się na listę strzelców, oddając dwa groźne uderzenia – najpierw z dystansu, a potem z główki.

Kamil Jóźwiak (4) – Tym razem dał całkiem przeciętną zmianę. Mimo spędzenia na boisku ponad 30 minut nie wyróżnił się w zasadzie niczym. Mecz do zapomnienia.

Karol Linetty (4) – Trudno cokolwiek napisać o jego występie. Grał od 64. minuty, ale przez cały ten czas był w zasadzie niewidoczny.

Przemysław Płacheta (3) – Grał krótko, dał się zapamiętać tylko z nieskutecznych zagrań. Powinien był strzelić bramkę w sytuacji sam na sam po przerzucie Lewandowskiego. Poza tym sam często niecelnie dośrodkowywał.

Maciej Rybus (bez oceny) – Grał za krótko, aby miarodajnie go ocenić.

Karol Świderski (6) – Spędził na boisku zaledwie 10. minut. Nie zdołał zbyt wiele zrobić, ale miał jeden moment przebłysku – w 88. minucie, gdy strzelił na 2:2 po podaniu Kozłowskiego.

Czytaj też:
Kozłowski odpowiada na krytykę w najlepszy sposób. „Miałem już takie asysty w lidze, to nic nowego”