Problemy członka sztabu Czesława Michniewicza. Bezdomny zarysował mu porsche, sam może nie uniknąć kary

Problemy członka sztabu Czesława Michniewicza. Bezdomny zarysował mu porsche, sam może nie uniknąć kary

Jacek Jaroszewski (w czarnym dresie)
Jacek Jaroszewski (w czarnym dresie) Źródło:Newspix.pl / Piotr Kucza/Fotopyk
Reprezentacja Polski przygotowuje się do finału baraży, który zostanie rozegrany 29 marca na Stadionie Śląskim. Biało-Czerwoni oraz członkowie sztabu Czesława Michniewicza mieszkają w hotelu Monopol w Katowicach, pod którym doszło do nietypowego incydentu.

Miejsce przeprowadzenia zgrupowania reprezentacji Polski nie zostało wybrane przypadkowo. Kadrowicze przyjechali na Śląsk, ponieważ to właśnie na Stadionie Śląskim w Chorzowie rozegrają finał baraży przed mistrzostwami świata. Piłkarze i członkowie sztabu szkoleniowego zamieszkali w Katowicach, a dokładnie w hotelu Monopol. To właśnie pod ich miejscem zakwaterowania w poniedziałek doszło do incydentu.

Reprezentacja Polski. Bezdomny porysował porsche lekarza kadry

Jak podaje katowicka „Gazeta Wyborcza", policjanci mający zabezpieczać przyjazd zawodników otrzymali zgłoszenie, że ktoś porysował drutem lewe i prawe przednie drzwi stojącego pod hotelem samochodu. Jak się okazało, porsche należy do lekarza kadry, Jacka Jaroszewskiego. – No niestety, trafiło na moje auto. Nie wiadomo dlaczego, ale uwziął się tylko na moje – potwierdził Jaroszewski w rozmowie ze Sport.pl.

Starty oszacowano na cztery tysiące złotych, a sprawcą okazał się 56-letni bezdomny, który ma na swoim koncie kradzieże w sklepach. W rozmowie z mundurowymi mężczyzna przekonywał, że jest właścicielem porsche. Pytany o nazwisko podał kilka różnych, aż w końcu zdradził, jak naprawdę się nazywa. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego porysował samochód należących do lekarza reprezentacji. Za ten wybryk grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.

Jaroszewski dostał wezwanie

Co ciekawe, kary może nie uniknąć także Jaroszewski. „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że porsche należące do Jaroszewskiego nadal stoi w pobliżu hotelu i to w strefie objętej zakazem ruchu. – Nie wiemy, gdzie ten samochód stał w poniedziałek, ale kiedy nasi ludzie pojechali tam we wtorek, parkował w niedozwolonym miejscu – powiedział w rozmowie z „GW” Jacek Pytel, rzecznik prasowy katowickich strażników miejskich.

Członka sztabu reprezentacji nie było na miejscu, więc strażnicy zostawili mu wezwanie za wycieraczką. Lekarz kadry będzie musiał stawić się w siedzibie straży miejskiej, a po złożeniu wyjaśnień zapadnie decyzja o ewentualnej karze.

Czytaj też:
Dylematy Michniewicza przed marcowymi meczami. Te sprawy muszą mu spędzać sen z powiek