Pod koniec lutego rosyjscy żołnierze rozpoczęli militarną inwazję w Ukrainie. W związku z tym FIFA stworzyła nowe przepisy, które pozwalały zawodnikom grającym na co dzień w Rosji oraz za naszą wschodnią granicą zmienić barwy klubowe. Federacja utworzyła specjalne okienko transferowe, podczas którego piłkarze mieli prawo zawiesić kontrakty z zespołami z tamtych państw i związać się z innymi krótkoterminowymi umowami.
We wtorek 21 czerwca szefowie federacji przedłużyli zasadę, na mocy której zagraniczni piłkarze dalej będą mogli zawieszać swoje kontrakty z klubem aż do 30 czerwca 2023 roku. Dzięki temu m.in. Sebastian Szymański mógł trafić do Feyenordu Rotterdam, a Grzegorz Krychowiak, po krótkim epizodzie w AEK Ateny trafił do Al-Shabab.
Ten drugi, bardziej doświadczony zdecydował się na dość egzotyczny kierunek, tym bardziej że pomocnikiem były zainteresowane, chociażby zespoły z PKO BP Ekstraklasy. Przed przejściem Krychowiaka do AEK Ateny mówiło się, że to Legia Warszawa jest najbliżej zakontraktowania reprezentanta Polski. Do klubu zawodnik Biało-Czerwonych jednak nie trafił, gdyż jak mówił w wywiadach, był bardzo blisko Legii, ale przyszła propozycja z Aten, którą wybrał.
Pomocnik nie wykluczył wówczas, że w przyszłości będzie występował w polskiej lidze. W najbliższym czasie jednak na to się nie zanosi, ponieważ sezon 2022/23 spędzi w saudyjskim Al-Shabab. W Polsce Saudi Professional League wydaje się być egzotyczna, ale pracowało tam kilku Polaków. Do dziś na Bliskim Wschodzie pracuje Maciej Gil – skaut Al-Fateh, od września 2012 roku do końca sezonu 2012/13 Maciej Skorża prowadził Al Ettifaq, a asystentem Martina Sevele w Abha FC był Roland Buchała, z którym porozmawialiśmy o specyfice tej ligi, jej mocnych i słabych stronach oraz o tym, czy Krychowiak jest na „dobrze płatnym urlopie”.
Do Arabii Saudyjskiej Roland Buchała trafił po sześcioletniej przygodzie w Klubie ROW Rybnik, gdzie pełnił funkcje trenera i szefa działu młodzieżowego. Został tam asystentem Martina Sevele, który trenował Zagłębie Lubin. – Wcześniej miałem przyjemność poznać trenera, bardzo szybko złapaliśmy dobry kontakt, praca z nim to czysta przyjemność – powiedział w rozmowie z „Wprost”.
Skąd pomysł, by przenieść się do ligi arabskiej?
Norbert Amlicki „Wprost”: Jak się zaczęła Pana przygoda z Arabią Saudyjską? Skąd wziął się pomysł, żeby zatrudnić Pana w tamtej lidze?
Roland Buchała: Jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymałem tak egzotyczną ofertę pracy. Sam osobiście powtarzałem, że w Rybniku było mi bardzo dobrze, bo to właśnie w tym miejscu rozwinąłem się jako piłkarz, ale i trener. Sam uważam, że udało mi się tam wykonać sporo naprawdę fajnej roboty, a przy okazji złapałem tam potrzebne doświadczenie. A co do Arabii – już od bardzo dawna znam się z Pawłem Zimończykiem, właścicielem firmy FairSport i długo rozmawialiśmy o jakichś potencjalnych kierunkach w kontekście wyjazdu za granicę.
Tak naprawdę nic mnie nie blokowało, aby opuścić Rybnik, ale w międzyczasie czekałem na jakąś ciekawą propozycję. Nie spodziewałem się, że przyjdzie ona z Arabii Saudyjskiej. Paweł Zimończyk zaufał mojej osobie w tym fantastycznym projekcie, dodatkowo docenił to, co zrobiłem w Rybniku i ilu młodych zawodników za czasów mojej pracy trafiło do pierwszej ligi oraz ekstraklasy, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Zawsze marzyłem o wyjeździe za granicę, bo zarówno z językiem, jak i z samym nawiązywaniem kontaktów nie mam żadnego problemu. Uwielbiam poznawanie nowych ludzi i nowych kultur, dlatego bez wahania zgodziłem się na propozycję z Arabii Saudyjskiej.
Był Pan w Arabii Saudyjskiej przez jakiś czas, jak tam wygląda sytuacja dotycząca wojny w Jemenie? Wygląda to tak, jak np. w Ukrainie?
Tam, gdzie byłem (Abha – popularne miejsce turystyczne dla Saudyjczyków, znajduje się na zachodzie kraju, na zachodnim krańcu góry Al-Hijaz – red.) wojna z Jemenem nieodczuwalna, a jej temat nie jest poruszany. Jak w każdym kraju widać podział ze względu na zarobki. Jest bardzo dużo ludzi, którzy przyjeżdżają do pracy z Pakistanu i Indii, mimo niewielkich zarobków są szczęśliwi, że mogą pracować, gdyż w swoim kraju takiej szansy nie dostają.