Szczerze i bez bajerowania. Pierwsze wrażenia po konferencji prasowej Fernando Santosa

Szczerze i bez bajerowania. Pierwsze wrażenia po konferencji prasowej Fernando Santosa

Fernando Santos
Fernando Santos Źródło: Newspix.pl / Foto Adam Starszynski / PressFocus
W końcu kibice reprezentacji Polski mogą odetchnąć z ulgą. We wtorek 24 stycznia poznaliśmy nowego selekcjonera, którym został Fernando Santos. Osiągnął on w swojej karierze bardzo wiele, więc i dziennikarze i fani czekali, jak się zaprezentuje na konferencji prasowej. Pomimo jej spokojnego przebiegu, emocji i śmiechu nie zabrakło.

Przed rozpoczęciem konferencji prasowej, na której Fernando Santo został zaprezentowany, opinie zgromadzonych na sali dziennikarzy były podzielone. Z jednej strony słychać było głosy, że to dobrze, iż trener o takim doświadczeniu będzie prowadził reprezentację Polski. Z kolei inni uważali, że styl Portugalczyka jest podobny do tego prezentowanego przez Czesława Michniewicza, co nie pozwoli uwolnić potencjału reprezentacji Polski. Nastawienie do 68-latka nie jest więc idealne.

Wielkie oczekiwanie na Fernando Santosa

Wszyscy zebrani z niecierpliwością czekali na to, co powie Fernando Santos na temat pracy z reprezentacją, jakie ma wobec niej plany, a w szczególności, jak chce grać. Właśnie przez prymitywny styl i inne afery na jego poprzednika spadła ogromna krytyka, która kosztowała go utratę stanowiska.

Kiedy wydarzenie się rozpoczęło, a przed kamerami stanął rzecznik PZPN i team manager reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski zapadła cisza, słychać było dźwięk migawki z lustrzanek fotoreporterów, bo dziennikarze z niecierpliwością oczekiwali na pojawienie się prezesa Cezarego Kuleszy i jego „wybrańca”, który miał zamazać obraz reprezentacji z mistrzostw świata i okołomundialowych skandali.

Fernando Santos

Fernando Santos nie cytował papieża i nie dziękował za otrzymane pytania

Po otrzymaniu koszulki reprezentacji Polski wreszcie przemówił Fernando Santos. Portugalczyk przywitał się, po polsku mówiąc „dzień dobry” i w przeciwieństwie do Paulo Sousy bez zbędnej kokieterii, taniego bajerowania, bez cytowania Jana Pawła II i podziękowań za pytania przeprosił za to, że będzie mówił po portugalsku, bo w ten sposób lepiej wyrazi swoje myśli.

– Polska jest wielkim krajem o bogatej historii i kulturze. Historia tej reprezentacji naznaczyła moje pokolenie, a moje dotychczasowe starcia z Polską były bardzo trudne. To jest zaszczyt, że mogę kontynuować swoją karierę w tym kraju – podkreślił na starcie.

Fernando Santos

Fernando Santos ze spokojem wymalowanym na twarzy podkreślił, że dziś jest jednym z nas i zrobi wszystko, by zapewnić nam, Polakom dużo radości. W wypowiedzi selekcjonera bardzo często pojawiało się słowo „my”, bo szkoleniowiec ma w planach stworzenie grupy, która zdeterminuje późniejsze wyniki. – Najważniejsze jest to, żebyśmy byli „my”, a „ja” pozostało poza drużyną. [...] Jestem przekonany, że osiągniemy sukces, a każdy sukces wymaga pracy, bo nic nie spada z nieba. Mam pełne zaufanie, że my wszyscy wypracujemy wiele dla tej reprezentacji – mówił.

Chciał w ten sposób podkreślić dwie rzeczy. Pierwsza to jego zaangażowanie w cały projekt, który ma poprowadzić. Na konferencji dowiedzieliśmy się bowiem, iż Portugalczyk ma również pełnić funkcję kogoś więcej niż tylko selekcjonera. Pragnie też pomagać w rozwoju polskiego futbolu oddolnie, to znaczy przyglądać się szkoleniu młodzieży, poprawiać je, współpracować z drużynami juniorskimi rozwijać szeroko rozumianą naszą myśl szkoleniową. Ponadto chodziło mu także o ostateczny kształt sztabu szkoleniowego. Co prawda „po owocach ich poznacie”, aczkolwiek sam fakt, że Santos chce się podjąć działania na szerszą skalę, niż tylko zarządzanie seniorską kadrą, napawa optymizmem. Trzeba próbować.

W grupie bliskich współpracowników selekcjonera nie zabraknie więc Polaków, bo jak przyznał już, kiedy prowadził reprezentację Grecji, w jego sztabie był co najmniej jeden z przedstawicieli tej nacji i pracował razem z nim. Było to dla niego ważne, bo dzieki temu mógł lepiej zrozumieć mentalność czy zawiłości kulturowe miejscowych. To samo podkreślał w kontekście Biało-Czerwonych. W tym przypadku mowa o Łukaszu Piszczku i Tomaszu Kaczmarku, z którymi 68-latek jest już po pierwszych rozmowach.

Bez bajerowania, ale o „bajerancie”. Zdradził też, czy zamieszka w Polsce

Na konferencji nie mogło oczywiście zabraknąć pytań o „siwego bajeranta”, który w 2021 roku przed świętami uciekł do Flamengo, zostawiając polską federację w bardzo trudnej sytuacji.

68-letni szkoleniowiec nie odciął się od rodaka, a wręcz przeciwnie, przyznał, że ten jest jego przyjacielem. Jednakże po chwili uspokoił część zdziwionej publiki. – Jesteśmy różnymi osobami, każdy z nas ma swój charakter. Ja z szacunku do moich kolegów nie analizuję ich pracy. Różnice pomiędzy nami nie powodują, że jesteśmy lepsi albo gorsi. Po prostu jesteśmy różni i mamy inne pomysły oraz sposób pracy – zapewnił z klasą Fernando Santos.

Trener już na samym początku rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące zainteresowania Polską. Fernando Santos przyznał, że zamieszka w naszym kraju z rodziną, najprawdopodobniej w Warszawie. – Chcę dobrze poznać kulturę, mieszkańców i kraj – zapewnił, co spotkało się z aprobatą zebranych na sali. To ważna odmiana względem tego, jak wcześniej funkcjonował Sousa, który pojawiał się w naszym kraju raz na jakiś czas i mało obchodziła go polska piłka jako całość. Tym bardziej cieszy, że 68-latek zamierza się zaangażować bardziej niż jego poprzednik.

Fernando Santos, Cezary Kulesza

Pytania o styl gry i Roberta Lewandowskiego

Trzeba przyznać, iż szkoleniowiec ze spokojem przyjmował wszystkie pytania i bardzo rzetelnie oraz rzeczowo na nie odpowiadał, bez większego lania wody. Odnośnie do zapytań o styl gry Stantos nie zadeklarował jednoznacznie, że będzie grał otwarty ofensywny futbol. Poinformował natomiast, że oglądał mecze Polski na mundialu i po analizie innych spotkań zdecyduje, ale dla niego najważniejszy jest balans, bo trzeba dobrze bronić, by nie stracić bramki oraz trzeba atakować, by te gole strzelać. Podobać mogło się jego stwierdzenie, że w dyskusjach o futbolu za dużo dyskutuje się o formacjach, ustawieniach i tego typu cyferkach, zamiast o rolach, funkcjach i realizowaniu celów. Piłka nożna to dla niego sport zbyt dynamiczny, by sprowadzać dyskusję do tak płynnych kwestii.

Naturalnie jednym z najważniejszych ogniw ma nadal być Robert Lewandowski, który po meczu z Francją nie do końca był zadowolony i stwierdził, że nie czerpie przyjemności z takiej gry w kadrze, jaką prezentowaliśmy na mundialu w Katarze.

Fernando Santos stwierdził, że w reprezentacji musimy zapewnić piłkarzom to, żeby byli szczęśliwi i żeby z chęcią przyjeżdżali na kadrę. – Muszą czerpać radość z gry dla reprezentacji – dodał. Odnosząc się do przyszłości naszego kapitana Fernando Santos stwierdził, że musimy wykorzystać wszystkie talenty, bez żadnego wyjątku. – Nie znam żadnego trenera, który nie wykorzystałby geniuszy, czy talentów. To jest podstawowa kwestia – powiedział.

Nowy selekcjoner poszedł nawet o krok dalej i porównał napastnika FC Barcelony do... Fryderyka Chopina. – Jeśli macie Chopina, to go wykorzystajcie i dajcie mu grać, ale to musi współdziałać z drużyną. – stwierdził, dodając, że w tej reprezentacji nie będzie „gwiazd”. – Jedyne gwiazdy, jakie znam, to te na niebie. Nigdy nie ma tam jednej gwiazdy. Zawsze występuje zespół gwiazd – podkreślił.

To pytanie rozbawiło Fernando Santosa

Charyzmatyczny selekcjoner przyjmował wszystkie pytania z pokorą i z kamienną miną, jednak pojawiły się na tej konferencji momenty i pytania, które bardzo rozbawiły Fernando Santosa. Jedno z nich dotyczyło stylu gry Polski i wniosków po mundialu w Katarze. Po nim zapadła martwa cisza, którą przerwał donośny śmiech szkoleniowca. – To przecież tajemnica narodowa! – zażartował.

Portugalczyk sprawnie wybrnął, odpowiadając wymijająco. – Rozumiem to pytanie i wiem, jaki jest jego cel. Mój poprzednik wykonał bardzo dobrą pracę, ale nie chcę tego komentować. Mam swoją opinię, ale najpierw pragnę porozmawiać o tym z zawodnikami i poznać też ich samych – odpowiedział.

Z ciekawą reakcją Fernando Santosa spotkało się także pytanie dotyczące tego, kto do kogo pierwszy zadzwonił. Kiedy Portugalczyk usłyszał je na słuchawce, zrobił zdziwioną minę i cofnął rękę w geście „ja z tym nie mam nic wspólnego”, a chwilę później zaczął machać przecząco z uśmiechem na ustach. Głos w tej sprawie zabrał Cezary Kulesza, który – tym razem werbalnie – potwierdził zaprzeczenia trenera i przyznał, że to PZPN pierwszy wykonał ruch.

W razie niewypału PZPN jest zabezpieczony

Pod koniec konferencji prasowej sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski wypowiedział się również na temat kontraktu Fernando Santosa, który ma być najwyższym w historii polskiej federacji piłkarskiej. – To jest kontrakt, który zawarty jest pomiędzy PZPN a panem selekcjonerem. Mamy stabilną sytuację finansową, dzięki wieloletnim działaniom i współpracy ze sponsorami – zapewnił. Była to reakcja na sugestię jednego z dziennikarzy, czy czasem nie jest tak, że część wysokiej gaży Portugalczyka będzie opłacał jakiś zewnętrzny sponsor, na przykład... Portugalska spółka Jeronimo Martins.

– Mówi się o bardzo wysokich kwotach, ale te podawane w mediach są przestrzelone – dodał Wachowski.

Cezary Kulesza postawił jasne cele przed Portugalczykiem. – Wymaganiem numer jeden jest awans naszej kadry na mistrzostwa Europy i na tym będziemy się skupiać – podkreślił prezes PZPN.

Co jednak w przypadku, gdyby Santos nie awansował z Biało-Czerwonymi do tych mistrzostw? – Mamy w kontrakcie zapisy, które umożliwiają wcześniejsze rozstanie. Nie chcę mówić, czy to jest brak awansu na euro, oczywiście to pewnie jest ważny czynnik, ale czy to zdeterminuje tę decyzję, to zobaczymy – zapewnił Łukasz Wachowski już po konferencji prasowej.

Wnioski po konferencji Fernando Santosa

Odbiór nowego selekcjonera po pierwszej konferencji jest raczej pozytywny. Fernando Santos nie opowiadał żadnych bajek, tylko rzeczowo i szczerze odpowiadał na pytania, bez składania obietnic, które nie będą miały pokrycia w przyszłości. Jedyna nieścisłość, na jaką zwracają uwagę kibice na Twitterze dotyczy zapewnienia przez szkoleniowca, że teraz jest jednym z nas, jednocześnie przyznając, że jest się przyjacielem Paulo Sousy, który w taki, a nie inny sposób zachował się wobec naszej reprezentacji.

Wydaje się, że selekcjoner nie popełni także błędów swojego poprzednika i nie będzie stosował zasady tzw. oblężonej twierdzy, która m.in. pogrzebała jego szanse na pozostanie na stanowisku. Ponadto Portugalczyk jak każdy trener przyznał, że chce zrobić reprezentację Polski drużyną, która będzie myślała, że może wygrać z każdym, a tego samego chcą Polacy. Miejmy nadzieję, że to się uda.

Czytaj też:
Na takich warunkach PZPN podpisał kontrakt z Santosem. Zadecydował jeden aspekt
Czytaj też:
Fernando Santos chce zmian w polskim futbolu. Na jednej rzeczy zależy mu najbardziej