Mecz rozgrywany falami. Reprezentacja Polski przegrała z Holandią w Lidze Narodów

Mecz rozgrywany falami. Reprezentacja Polski przegrała z Holandią w Lidze Narodów

Kąkolewska, Nowicka i Czyrniańska
Kąkolewska, Nowicka i CzyrniańskaŹródło:Newspix.pl / Kacper Kirklewski / 400mm.pl
Co może bardziej dodać drużynie pewności niż zwycięstwo 3:2, gdy przegrywało się już 0:2? Tak było wczoraj w meczu reprezentacji Polski z Kanadą, dziś wydawało się, że drużyna Jacka Nawrockiego pójdzie za ciosem, ale niestety nic takiego nie miało miejsca. Po długim meczu Biało-Czerwone przegrały z Holandią 2:3.

Polki i ich brak koncentracji

Polki przeżyły pierwsze chwile grozy już podczas pierwszego seta. W pewnym momencie prowadziły już 5-6 punktami, w czym była duża zasługa skutecznej dziś Malwiny Smarzek-Godek. Niestety później podopieczne Jacka Nawrockiego jakby momentalnie straciły koncentrację, popełniając cztery proste błędy z rzędu, ale ostatecznie wygrały tę część starcia 25:21.

W drugim secie całkiem niezłą passę miała Martyna Łukasik. W dużej mierze to dzięki niej reprezentacja Polski odrobiła stratę z początkowej fazy seta. A był już w nim taki niepokojący moment, kiedy przeciwniczki uciekły nam na 4 punkty. Prawda jest jednak taka, że lwią część oddawaliśmy na własne życzenie – sześć z naszych serwów poszybowało albo w siatkę, albo poza pole gry. Co prawda Holenderki wtórowały Polkom w tym aspekcie, lecz były znacznie skuteczniejsze w obronie i sprytniejsze w ataku. O całym secie najlepiej świadczyła ostatnia akcja – doskonała obrona uderzenia Stysiak, a następnie kończący punkt zdobyty za pomocą zwodu.

Utracony animusz

Koncertowo rozpoczęliśmy trzeci set, było aż 4:0, ale potem znów pojawiły się niezrozumiałe błędy, nawet komunikacyjne. Jeden z delikatnych serwów naszych rywalek wylądował w naszym polu, ponieważ dwie polskie zawodniczki rozstąpiły się, licząc, iż to ta druga rzuci się za piłką. Dobrze, że Polki szybko wzięły się w garść, dużą różnicę na naszą korzyść znów zaczęła robić Smarzek, a Łukasik była wówczas wyjątkowo skuteczna w blokach. Czyrniańska z kolei imponowała skutecznymi obronami w sytuacjach – wydawałoby się – beznadziejnych. Gołym okiem było widać, że takie interwencje dodawały animuszu reszcie zespołu, co przełożyło się na zdobycie dużej przewagi punktowej. W połowie tej części meczu mieliśmy nawet do 7 punktów przewagi, a zakończyliśmy go 25:22

Niestety w czwartym secie z Polek jakby uszło powietrze. Mocno zawodziła choćby Agnieszka Kąkolewska. Teoretycznie atakująca miała kilka okazji do zdobycia łatwych punktów. W praktyce bardzo brakowało jej precyzji w różnego rodzaju zagraniach – mowa zarówno o błyskawicznych kontrach, zwykłych atakach jak i blokach. Trener Nawrocki szybko zareagował zmianami, za Kąkolewską wprowadził Alagierską, do ofensywy posłał też Smarzek, ale nie zdało się to na nic. Kilka kiwek wystarczyło, by Holenderki doprowadziły do remisu 2:2.

Fatalny finisz reprezentacji Polski

Tie break długo toczył się w rytmie „oko za oko, ząb za ząb”. W pewnym momencie dwie błyskotliwe akcje Czyrniańskiej dały nam spore nadzieje, ale później dały o sobie znać błędy w przyjęciu – straciliśmy w ten sposób aż 4 punkty, a Holenderki uzyskały kilka „oczek” przewagi, której nie oddały już do końca spotkania. Ostatni set zakończył się wynikiem 15:9 dla naszych adwersarzy.

Ten mecz był szansą na dogonienie czołówki, w której znajdują się nasze dzisiejsze przeciwniczki. Niestety po równej walce ponieśliśmy kolejną porażkę, a nasza sytuacja w tabeli stała się bardzo skomplikowana – Polska zajmuje 11. miejsce z 16.

Czytaj też:
Polskie siatkarki wygrywają z Kanadą! Zwrot akcji w meczu Ligi Narodów

Źródło: WPROST.pl