Ireneusz Kłos dla „Wprost”: Drzyzga uważa się za najlepszego na świecie. Zgadzam się z Nikolą Grbiciem

Ireneusz Kłos dla „Wprost”: Drzyzga uważa się za najlepszego na świecie. Zgadzam się z Nikolą Grbiciem

Fabian Drzyzga
Fabian DrzyzgaŹródło:PAP / Darek Delmanowicz
W reprezentacji Polski zagrał w 337 oficjalnych meczach, trzykrotnie zostając wicemistrzem Europy (1979, 1981, 1983). Ireneusz Kłos to znana postać w polskiej siatkówce. Były rozgrywający ocenił ostatnie rozstrzygnięcia w PlusLidze oraz powołania Nikoli Grbicia, z naciskiem na obsadę pozycji, na której spędził całe siatkarskie życie.

Ireneusz Kłos poza sukcesami reprezentacyjnymi, grając m.in. pod okiem legendarnego Huberta Wagnera, zgarnął sporo krążków w siatkówce klubowej. Dwa tytuły mistrzowskie w Hiszpanii (Las Palmas Gran Canaria) czy cztery krajowe zwycięstwa w MP (trzy z Gwardią Wrocław, jedno z AZS-em Częstochowa), to tylko kilka pozycji z pokaźnej listy. Dodatkowo współpracował w sztabie reprezentacji Polski kobiet, obok nieodżałowanego Andrzeja Niemczyka. „Dzidek” był krótko nawet pierwszym selekcjonerem kadry. Trzykrotny wicemistrz Europy (1979, 1981, 1983) specjalnie dla „Wprost” ocenił najważniejsze wydarzenia ostatnich dni w klubowej i reprezentacyjnej siatkówce w Polsce. Ostro podszedł między innymi do kwestii braku powołania dla Fabiana Drzyzgi.

Wywiad z Ireneuszem Kłosem, 377-krotnym reprezentantem Polski w siatkówce

Maciej Piasecki („Wprost”): PlusLiga na ostatniej prostej. Jest pan zaskoczony układem sił w parach walczących o medale?

Ireneusz Kłos (były trener i reprezentant Polski): Przede wszystkim żałuję, że grali tak krótko. Myślałem, że potrwa to dłużej niż po trzy spotkania w seriach półfinałowych. Najciekawsza para była ta ćwierćfinałowa, Projektu Warszawa z ZAKSĄ. Kapitalne granie, każdy mecz miał swoją własną, ciekawą historię.

Co do półfinałów, najwyżej oceniam pojedynek mistrzów Polski z Resovią w Kędzierzynie-Koźlu. W Rzeszowie gorąco było przy 2:0 w setach na powitanie dla gospodarzy. Ale Resovia nie wytrzymała ciśnienia i wyjechała z ostatecznym 0:2, ale w meczach.

Będę mało oryginalny: ZAKSA to ZAKSA.

To słuszna uwaga. Trzeba jednak oddać, że choć ZAKSA odwracała już kilkukrotnie wynik w play-offach, to widać ich potworne zmęczenie dawką meczów rozegranych w tym sezonie. Doświadczenie, rutyna, kapitalna forma Bednorza i trochę szczęścia w końcówkach spowodowały, że ZAKSA gra dalej o mistrzostwo.

Doceniłbym też Resovię. Co roku robiono w klubie transfery, które przyprawiały o zawrót głowy, kiedy słyszało się o wydawanych kwotach. Teraz zadziałało i wrócili do grania o medale. Choć mam wrażenie, że trochę niedosytu w Rzeszowie jest. Po wygranej fazie zasadniczej finał wydawał się być w zasięgu. Przynajmniej w teorii.

Na drodze pojawiła się jednak ZAKSA.

Ciekaw jestem, na ile mentalnie Resovia dobrze podejdzie do grania o brąz. Medal to medal, wiadomo, a tego w Rzeszowie dawno nie było.

Dokładnie od 2016 roku. Dodatkowo zagrają z rywalem, który mówiąc delikatnie, ma problemy nie tylko natury sportowej.

Przede wszystkim. Uros Kovacević robi, co chce. Ma status gwiazdy, odkąd tylko pojawił się w Zawierciu. Mam wrażenie, że wiele spraw jest podciąganych pod niego. Tak nie powinno być w grach zespołowych. Samo nazwisko nie gra. Porównuję trochę to, jak Michał Winiarski rozpoczął pracę trenerską w Gdańsku. Tam nie było wielkich gwiazd, ale był zespół. Trefl to zresztą przykład, także z tego sezonu, jak budować fajny team.

Uros Kovacević to główny problem drużyny z Zawiercia?

Serb w pewnym stopniu podporządkował sobie Tavaresa. Niemal wszystkie piłki w ważnych momentach szły do Kovacevicia, a on wcale nie radził sobie jakoś rewelacyjnie. Przeciwnicy też mieli nieco bardziej ułatwione zadanie w odczytaniu tego, jak Zawiercie zagra w kilku istotnych meczach tego sezonu.

Serb mógłby się tłumaczyć, że błędy w przyjęciu czy ataku wnikały z tego, że był obciążony. Ale nie sądzę, żeby trener Winiarski rozpisywał takie granie dla drużyny, jakie często widzieliśmy na boisku.

Czytaj też:
Emocjonalne słowa Mariusza Wlazłego po zakończeniu kariery. Ma ambitne plany na przyszłość

Wróćmy do rozegrania. Marcin Janusz dojrzał przez ten sezon?

Zdecydowanie okrzepł. Zagrał kilka bardzo ważnych spotkań, czy to na krajowym podwórku, czy w Lidze Mistrzów. Wykazał się dużą solidnością. Dobra, ciekawa zagrywka, niezła postawa w obronie. Coraz lepiej to wygląda również w bloku. Przede wszystkim Janusz umiejętnie, mądrze prowadzi grę ZAKSY.

Z większością kolegów zna się na tyle dobrze, że grają praktycznie w ciemno. ZAKSA prezentuje szybką siatkówkę. Takie tempo nie zawsze przekłada się na to samo w reprezentacji. Czym innym będzie granie z kolegami z drużyny w kadrze, a czym innym utrzymanie tego w sezonie reprezentacyjnym. Przykładem może być gra z Bartoszem Kurkiem, który musi dostać piłkę na odpowiednim pułapie, podwyższoną. I to odpowiednie porozumienie na wysokim bloku, w ważnych momentach, później może mieć duże znaczenie.

Moim zdaniem Marcin Janusz jest numerem jeden wśród polskich rozgrywających. Jestem takiego samego zdania jak Nikola Grbić.

Czytaj też:
Maciej Muzaj dla „Wprost”: Po braku powołania do kadry nie wytrzymałem. To było silniejsze ode mnie

Fabian Drzyzga jest zatem numerem dwa w krajowej hierarchii?

W bezpośrednim starciu w półfinale PlusLigi Janusz okazał się lepszy od Drzyzgi. I takie są fakty, ZAKSA była lepsza, wygrywając wszystkie trzy mecze. W porównaniu do Fabiana Marcin wydaje się być spokojniejszy. Jeśli coś nie szło po myśli Resovii, pojawiała się nerwowość u Drzyzgi. Mam wrażenie, że to samo byłoby w reprezentacji.

Trudno byłoby też Fabianowi być drugim w kadrze, bo w ostatnich latach zawsze był tym pierwszym wyborem na rozegraniu. Grbić postawił na Janusza i to by się nie zmieniło, nawet kiedy Drzyzga byłby wśród powołanych. Fabian ma taki charakter jak ojciec. Grbić raczej brał pod uwagę, że rola drugiego rozgrywającego nie byłaby po myśli Drzyzgi.

Myślę, że trudno jest człowiekowi z takim charakterem jak Fabian pomóc zespołowi, kiedy pojawia się taka potrzeba. Mógłby pokazać później takiemu „trenerkowi” kadry, w jego głowie, że skoro zrobiłeś ze mnie drugiego rozgrywającego, to ja ci pokażę. I wtedy zobaczymy.

Tak właśnie może myśleć chłopak, który całe życie uważa się za najlepszego na świecie.

Przed dekadami Drzyzga, ale Wojciech, rywalizował w kadrze z Ireneuszem Kłosem. Nie szukam znaczącej analogii, ale rola „jedynki” przypadła wtedy ojcu Fabiana.

Ja starałem się pogodzić z tą rolą drugiego w reprezentacji. Irytowało mnie jedynie to, że po dobrym występie czy zmianie Hubert Wagner nie chciał mnie zostawić w składzie, dać szansy na dłuższym dystansie. Zawsze kończyło się na powrocie do Wojtka Drzyzgi w wyjściowym składzie.

Nie byłem zresztą jedyny. Dobre zmiany dawali też Zbyszek Zieliński czy Włodek Nalazek. Potrafiliśmy odwracać ważne mecze w innym składzie, np. na mistrzostwach Europy z Bułgarią, z 1:2 w setach na wygraną 3:2, kiedy graliśmy w Berlinie. To były istotne pojedynki w drodze po wicemistrzostwo.

Wagner jednak nie dał mi szansy. Stawiał na Drzyzgę, bo to był jego podopieczny w Legii Warszawa i musiałem to zaakceptować. Cieszyłem się, kiedy mogłem pomóc drużynie, zbierałem pochlebne komentarze od dziennikarzy. A że nie przekonałem Wagnera? Trudno, taki był i postawił na swoich zawodników. Pewnie gdyby kadrę trenował Władysław Pałaszewski z Gwardii Wrocław, dla której grałem, zrobiłby to samo na moją korzyść, czy innych Gwardzistów. Takie jest życie.

Czytaj też:
Nikola Grbić stanowczo po ogłoszeniu szerokiej kadry. „Wszyscy muszą się wykazać”

Z perspektywy rozgrywającego, jasny podział na „jedynkę” w kadrze i tych, którzy są za plecami w roli zmienników, jest słuszną drogą?

Uważam, że tak powinno być. Zespół musi wiedzieć, czuć takiego pewniaka w roli rozgrywającego. Ludzie jednak nie są maszynami, każdemu może się przydarzyć gorszy dzień. Sam pamiętam takie mecze, gdzie po prostu słabo grałem i ktoś inny przejmował pałeczkę. To naturalne w grach zespołowych, dlatego powinniśmy mieć zaplecze.

A mamy takie w przypadku rozgrywających w reprezentacji?

Gdybym miał wybrać numer dwa, to postawiłbym na Janka Firleja. Chłopak pokazał w tym roku bardzo fajną grę. Mam wrażenie, że jest bardziej skoczny od Grześka Łomacza, który stanowi na przykład wyraźną dziurę na bloku. Najistotniejsza jest jednak perspektywa dłuższego grania tej reprezentacyjnej „dwójki”. Janusz może nagle wypaść i nie możemy mieć kogoś, kto daje jakość tylko przy krótkich zmianach.

Firlej po solidnym sezonie w Projekcie Warszawa powinien być gotowy do tego, aby zacząć grać na poziomie reprezentacji Polski. Liga Narodów to poligon, gdzie będzie można przetestować nowe rozwiązania. Tego bym sobie życzył.

Grzegorz Łomacz w roli tego drugiego to będzie dla pana rozczarowująca decyzja trenera Grbicia?

On ma już swoje lata. Uważam, że na zmiany swoim doświadczeniem mógłby wspomóc kolegów. Ale nie sądzę, żeby Łomacz poprowadził grę na dystansie np. pięciosetówki, gdzie będzie granie z najlepszymi na świecie. Dotychczas układ z Łomaczem zdawał egzamin, ale chciałbym zobaczyć coś innego w nadchodzącym sezonie.

Sezon klubowy będzie miał dla naszego selekcjonera znaczenie, czy możemy się mocno zdziwić budową pierwszego składu na najistotniejsze mecze?

Wydaje mi się, że Grbić postawi na sprawdzone rozwiązania. Serb stawiał na zawodników ZAKSY, bo dokładnie ich poznał w czasie swojej pracy, z sukcesami, w Kędzierzynie-Koźlu. Charakter, zachowanie w szatni, funkcjonowanie w grupie. To jest coś, czego nie można dostrzec na boisku, będąc poza zespołem.

Czyli Kamil Semeniuk wyżej w hierarchii od Bartosza Bednorza?

Tego na razie nie wiemy, ale na pewno nie można wykluczyć takiego scenariusza. Widać, że Serb bierze pod uwagę wiele czynników. Z tego względu nie ma w kadrze Drzyzgi.

Jestem za to trochę zaskoczony brakiem Maćka Muzaja. Wydaje mi się, że w Rzeszowie zagrał całkiem przyzwoity sezon, a przegrał miejsce np. z Dawidem Dulskim. Pewnie zadecydowała chęć wpuszczenia do kadry młodego, utalentowanego chłopaka. Dla mnie Muzaj swoją formą sportową bardziej zasługiwał na miejsce w szerokim składzie kadry.

Czytaj też:
Jasna deklaracja Macieja Muzaja. „To mój ostatni sezon”
Czytaj też:
Podjęto decyzję ws. byłego trenera Polaków. Wszystko już jasne

Źródło: WPROST.pl