Po wywalczeniu złotego medalu mistrzostw Europy polscy siatkarze przygotowują się do ostatniego i zarazem najważniejszego turnieju w tym sezonie reprezentacyjnym. Biało-Czerwoni powalczą o kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Przypomnijmy, wczoraj dokonały tego Panie, które na zakończenie kwalifikacji wygrały z Amerykankami i Włoszkami, przypieczętowując swój wyjazd do stolicy Francji w przyszłym roku.
Wyjaśniła się sytuacja z Bartoszem Kurkiem
Na kwalifikacje podopieczni Nikoli Grbicia wyjadą do Chin, gdzie zmierzą się z gospodarzami, Argentyną, Holandią, Kanadą, Meksykiem, Belgią i Bułgarią. Prawo startu w najważniejszej sportowej imprezie czterolecia uzyskają dwie najlepsze drużyny. Od jakiegoś czasu zastanawiano się, czy Bartosz Kurek wykuruje się na ten turniej. Niestety od turnieju Ligi Narodów za naszym kapitanem ciągną się problemy zdrowotne. Atakujący doznał kontuzji biodra, która odbija się na bólu w kolanie i plecach.
W rozmowie z dziennikarzami WP SportowychFaktów selekcjoner Nikola Grbić zdradził, że 35-latek nie udał się na zgrupowanie. – Kurka nie ma z nami w Spale. Razem z lekarzami zadecydowaliśmy, że najlepiej będzie dać mu czas, by wyzdrowiał i przygotował się do sezonu – wyjawia Nikola Grbić.
– Kontuzjowany zawodnik nie będzie skoncentrowany na grze, tylko na tym, by nie pogorszyć swojego stanu zdrowia. Będzie rozmyślał o męczącym sezonie klubowym, tym, że czeka 6 miesięcy grania w klubie. Będzie po prostu zmartwiony, że jego uraz się pogłębi – dodał.
Kto zastąpi Bartosza Kurka?
Na pytanie, czy uraz Bartosza Kurka jest poważny, selekcjoner odparł, że to problem z biodrem. – Ma problem, dawaliśmy mu silne leki, kiedy jechaliśmy do Macedonii i to pomogło na chwilę. Ale wróciło na rozgrzewce przed meczem z Serbią. Dlatego myślę, że potrzebuje trochę odpoczynku – zakończył.
Pod od nieobecność Bartosza Kurka funkcję kapitana będzie pełnił Aleksander Śliwka.
Czytaj też:
Z kim polskie siatkarki mogą zagrać na igrzyskach w Paryżu? Oto potencjalne rywalkiCzytaj też:
Oto pierwsze słowa Stefano Lavariniego po awansie. Jedno zdanie szczególnie zaskakuje