To ma wpływ na dobrą dyspozycję Trefla Gdańsk. Prezes klubu mówi o licznych zapytaniach

To ma wpływ na dobrą dyspozycję Trefla Gdańsk. Prezes klubu mówi o licznych zapytaniach

Dariusz Gadomski (z lewej)
Dariusz Gadomski (z lewej) Źródło:Newspix.pl / Wojciech Figurski
Trefl Gdańsk to jedna z czołowych sił PlusLigi początku sezonu 2023/2024. Zespół z województwa pomorskiego trzyma się czołówki, przegrywając do tej pory zaledwie dwa spotkania. W rozmowie z „Wprost” prezes klubu Dariusz Gadomski zdradza, co składa się na tak dobrą dyspozycję ekipy Igora Juricicia.

Trefl Gdańsk w poprzednim sezonie zakończył zmagania na szóstym miejscu, pierwszym niedającym prawa gry w europejskich pucharach. Mimo to w stolicy województwa pomorskiego z wielkim spokojem czekano na początek nowego sezonu. Wyniki w pierwszych miesiącach rozgrywek zdają się mówić, że była to dobra decyzja.

Rozmowa z Dariuszem Gadomskim, prezesem Trefla Gdańsk

Porównując obecny skład Trefla Gdańsk z ubiegłorocznym nie należy mówić o rewolucji. Najważniejsze zmiany tyczą się pozycji atakującego i libero. Po legendarnej karierze z siatkówką w roli zawodnika pożegnał się Mariusz Wlazły. MVP mistrzostw świata 2014 nadal jest jednak związany z Treflem, lecz w roli koordynator przygotowania psychologicznego. Z klubem pożegnał się także Bartłomiej Bołądź, który dołączył do Projektu Warszawa.

Zabraknie także jednego z najlepszych libero PlusLigi poprzedniego sezonu. Luke Perry podobnie jak Bołądź dołączył do bezpośredniego konkurenta Trefla, Aluron CMC Warty Zawiercie. Mimo to prezes Dariusz Gadomski utrzymał większość składu, znajdując następców w postaci Kewina Sasaka (powrót do klubu) i Voitto Koykki. Dodatkowo Aleksiej Nasewicz może już występować pod polską flagą, co także daje większe pole manewru Igorowi Juriciowi.

W rozmowie z „Wprost” przeprowadzonej w trakcie VI Kongresu Sport Biznes Polska Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk mówi o pozyskiwaniu sponsorów, blokadzie od środków ze spółek Skarbu Państwa, obecnej dyspozycji klubu czy nowych wzmocnieniach. „Otrzymuję mnóstwo zapytań o to, czy w znajdzie się jakieś miejsce wolne w Gdańsku w przyszłym sezonie” – przekonuje włodarz klubu.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Otrzymał pan jedną z nagród w Plebiscycie Liderów Sport Biznes Polska 2023. To raczej wyróżnienie, które ma mały związek stricte z siatkówką, a bardziej z biznesowym zarządzeniem organizacją sportową.

Dariusz Gadomski: Sport jest ważny, ale jak podkreślamy między innymi w tym sezonie – ważna jest społeczność. Sport bez kibiców nie byłby sportem. Patrząc na ostatnie lata, co nas klub przechodził i jak byliśmy izolowani od pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa, przetrwaliśmy ten czas, bo byli kibice, Miasto Gdańsk i Trefl – wspaniali ludzie, którzy tworzą ten klub. Ja odbieram nagrodę, ale tak naprawdę to zasługa wszystkich osób. Podoba mi się, że ta praca wszystkich bawi i cieszy, nie jest to przymus.

Wspomniał pan o pieniądzach ze spółek Skarbu Państwa. Czy można bez nich dziś walczyć o zwycięstwa w pucharach? W ostatnich latach prym wiodą Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel – dwa kluby mocno sponsorowane przez państwowe przedsiębiorstwa.

Cieszę się, że kluby moich kolegów mają takie wsparcie, ale cieszę się również, że są kluby z dużym wsparciem prywatnym. Za przykład można dać nasz klub sponsorowany przez Trefl. W Zawierciu duże fundusze łoży Kryspin Baran, a w Rzeszowie Adam Góral. Bez pieniędzy nie byłoby tego sportu. Polska liga jest silna, bo kadrowicze grają w kraju, a oprócz nich są także czołowi siatkarze z innych krajów.

Odbierał pan nagrodę wraz z Piotrem Gackiem z Projektu Warszawa. Ostatnio wasze kluby mierzyły się przeciwko sobie w PlusLidze.

Piotr kończył karierę w Gdańsku, gdy byłem prezesem. Wszystkie relacje pomiędzy szesnastoma prezesami są bliskie i przyjacielskie. Piotr był ostatnio u nas z gośćmi. Wiem, że gdy przyjadę do Warszawy, to mogę również zabrać swoich. Na tym polega współpraca. Nie na podbieraniu sponsorów, tylko budowaniu atmosfery, która sprawi, że wejdą inni chętni, chcący dać swoje pieniądze.

Porozmawiajmy o sprawach siatkarskich. Trefl stracił dwóch atakujących i czołowego libero. Jak łatwo bądź trudno było ich zastąpić?

Gdy Kewin Sasak odchodził do Czech, to rozmawialiśmy, że niech idzie na rok i zobaczymy co będzie. Jego powrót był naturalny. Fajnie pokazał się w tamtejszych rozgrywkach. Co do libero (Voitto Koykka), to historia jest taka, że zaufałem pewnemu agentowi. Kilka lat temu polecał mi zawodnika, który dziś stał się światowej klasy libero. Mam tu na myśli Lauri Kerminena, obecnego gracza Dynama Moskwa. Agent powiedział mi, że Koykka może być jeszcze lepszy niż on. Na dziś uważam, że nie widać zmian jakościowych w drużynie, bo DNA klubu zostało zachowane. Nowi zawodnicy fajnie się wkomponowali.

Udało się zatrzymać trzon, w tym także sztab szkoleniowy. Czy właśnie ta kontynuacja stoi za dobrą grą Trefla na początku sezonu PlusLigi?

Taki był plan. Już rok temu budowaliśmy drużynę na takiej zasadzie, by – jeśli się sprawdzą – to przetrzymać zawodników również na kolejny sezon. Siłą jest także sztab. Igor Juricić fantastycznie wkomponował się, ale pamiętajmy o całej ekipie – asystencie, kierowniku, trenerze przygotowania fizycznego, statystyku. Po tym jak obecnie funkcjonuje Trefl, mam same powody do uśmiechu. Już teraz otrzymuję mnóstwo zapytań o to, czy w znajdzie się jakieś miejsce wolne w Gdańsku w przyszłym sezonie.

Początek sezonu zdominowany jest m.in. przez dyskusje na temat kalendarza ligi i obciążeń siatkarzy. Zawodnicy ZAKSY czy Jastrzębskiego Węgla apelują o zmiany, musząc łączyć grę w Europie z występami w 16-zespołowych krajowych rozgrywkach.

Problem z kalendarzem jest taki, że zaczynamy ligę 15 października, a kończymy 15 maja. Brakuje miesiąca grania. Czeka nas zaraz walne zgromadzenie. Z tego co wiem, pod głosowanie zostanie poddany terminarz na najbliższe trzy lata. Przyszły sezon będzie luźniejszy.

Na tę kwestię zawsze trzeba patrzeć szerzej. Zmniejszenie ligi oznacza spadki, a także ryzyko, że jakiś ośrodek może się zamknąć. Z jednej strony kadrowicze są przemęczeni, a z drugiej inni zawodnicy przez pół roku nie mają styczności z siatkówką. Trzeba znaleźć złoty środek. Myślę, że liga 14-zespołowa da trochę oddechu. Z tego co się orientuję, są propozycje światowej federacji o wyznaczonych terminach odpoczynku dla kadrowiczów po dużych imprezach.

Czytaj też:
Były reprezentant Polski wątpi w ZAKSĘ. Porównał ją do cytryny
Czytaj też:
Nie tylko siatkarze mają powód do narzekania? Wymowne słowa zawodniczki

Źródło: WPROST.pl