Polscy skoczkowie usilnie walczą o poprawę wyników w obecnym sezonie Pucharu Świata. Po fatalnych pierwszych miesiącach, w ostatnich tygodniach jest już nieco lepiej, choć daleko jeszcze do tak świetnych rezultatów, jakie zawodnicy Thomasa Thurnbichlera odnosili we wcześniejszych sezonach. Jak się okazuje, nie tylko Polacy borykają się z kryzysem. W przypadku słynnych rywali z północy sprawa wydaje się o tyle poważniejsza, że dotyczy relacji na linii trener-zawodnicy.
Konflikt w norweskiej kadrze skoczków
Podobnie jak Polacy, tak i Norwegowie notują w tym sezonie wyniki poniżej przeciętnej. W ostatnich zawodach dobrze skakał Marcus Lindvik, ale poza nim w czołowej dwudziestce Pucharu Świata znajduje się tylko Johan Andre Forfang i Halvor Egner Granerud. Ostatni z wymienionych zupełnie nie przypomina zawodnika, który przed rokiem dominował w konkursach PŚ.
Jak podaje portal „VG” skoczkowie mieli przekazać Norweskiemu Związku Narciarskiemu pismo, w którym skrytykowali trenera Alexandra Stoeckla. Skarżyli się w nim na złe traktowanie. Dodatkowo sam szkoleniowiec był nieobecny zarówno podczas zmagań w Willingen, jak i w Lake Placid. Austriak wyjawił w rozmowie z Norsk Rikskringkasting, że po części było to planowane, a po części chciał chłodniejszym okiem spojrzeć na obecną, napiętą atmosferę.
– Plan był taki, że nie pojadę do Willingen, ale przed wyjazdem do USA zdaliśmy sobie sprawę, że coś jest nie tak. Uznaliśmy więc, że najlepiej będzie, jeśli nie pojadę z drużyną i tam. Dlatego zostałem w domu, aby spróbować zrozumieć sytuację i nie przeszkadzać zawodnikom – powiedział Stoeckl.
Alexander Stoeckl chce dalej pracować z Norwegami
Trener dodał, że po zmaganiach w Sapporo ma dojść do rozmowy ze skoczkami. Austriak wyjawił dalszą chęć prowadzenia kadry.
Czytaj też:
Mowa-trawa polskich skoczków. Nikt już tego nie kupujeCzytaj też:
Wypłynęły zarobki polskich skoczków. Kamil Stoch nie będzie zadowolony