Iga Świątek pokazała jakość w meczu z Lin Zhu. Świetny początek w Wimbledonie

Iga Świątek pokazała jakość w meczu z Lin Zhu. Świetny początek w Wimbledonie

Iga Świątek
Iga Świątek Źródło:PAP/EPA / Adam Vaughan
Iga Świątek i Lin Zhu rywalizowały w pierwszej rundzie tegorocznego Wimbledonu i zgodnie z przewidywaniami to reprezentantka Polski spisała się lepiej. Można się zastanawiać, kto bardziej przeszkodził liderce rankingu WTA – Chinka czy pogoda?

Na ciąży spora presja. Z jednej strony jest to powszechnie znany fakt, iż raszynianka nie przepada za grą na trawie. Z drugiej, jako liderka rankingu WTA, chciałaby zacząć osiągać sukcesy w turniejach także na tego typu nawierzchni, a w związku z jej renomą eksperci i kibice tego wręcz oczekują. Zdaje się, że do Wimbledonu Polka przystąpiła w dobrej formie.

Wimbledon. Pełna dominacja Igi Świątek nad Lin Zhu

Nie było to wcale takie oczywiste jeszcze kilka dni temu, kiedy wycofała się z Bad Homburg, gdzie dotarła do półfinału. Pisała wtedy o zatruciu i złym samopoczuciu, ale jak zobaczyliśmy na korcie, niedawne dolegliwości chyba zostały zażegnane. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że po kilkunastu minutach gry było 3:0 dla niej?

Świątek ruszyła do ataku od samego początku starcia, co ostatnio wcale nie było regułą. W pierwszym wygrała na przewagi, w drugim zaś świetnie returnowała, w trzecim zaś zaimponowała sprytem i dynamiką, gdy przechytrzyła Chinkę przy siatce. W czwartym gemie wydawało się, że Zhu może wreszcie dojść do głosu, ale jednak tylko się wydawało. Pierwszy set zakończył się wynikiem 6:1.

Jednoznaczny wynik meczu Igi Świątek z Lin Zhu

W pierwszej części spotkania Chinka wygrała jedyny gem po walce na przewagi i pomyłce pierwszej rakiety rankingu WTA przy bekhendzie. Po przerwie i powrocie na kort 29-latka nagle się poprawiła i rozpoczęła drugą część spotkania od wygranej do zera. Na szczęście raszynianka otrząsnęła się z tej gorszej chwili i znów przejęła inicjatywę. Przy stanie 2:2 Świątek wykorzystała break point i wróciła na prowadzenie.

To mógł być przełomowy moment, ponieważ po chili Polka podwyższyła wynik do 4:2, ale przy 4:3 psikusa sprawiła pogoda. Gdy nad kortem zebrały się chmury i zaczął padać deszcz, sędziowie zarządzili przerwę do odwołania, a właściwie do końca opadów. Organizatorzy stosunkowo szybko poradzili sobie jednak z zamknięciem dachu nad kortem centralnym i zawodniczki wróciły do rywalizacji. Po przerwie Świątek wykorzystała okazję i w swoim gemie serwisowym doprowadziła do rezultatu 5:3. Kilka minut później zaś zwyciężyła 6:3 i w całym spotkaniu 2:0, tym samym przeszła do kolejnej rundy Wimbledonu.

Czytaj też:
To wideo z Rogerem Federerem robi furorę. Szwajcar i Coldplay razem na scenie
Czytaj też:
Hubert Hurkacz stracił groźnego rywala w Wimbledonie. To zeszłoroczny finalista rozgrywek

Opracował:
Źródło: WPROST.pl