Środowy ćwierćfinał Australian Open pomiędzy Hubertem Hurkaczem i Daniiłem Miedwiediewem była szóstą okazją do rywalizacji obu tenisistów. Bilans minimalnie lepszy (3:2) był dla Polaka. Wrocławianin wiedział jednak, że turniejowa trójka z Rosji (aka gracz neutralny), to przede wszystkim większe doświadczenie. Miedwiediew po raz dziewiąty rozpoczynał ćwierćfinał Wielkiego Szlema, z bilansem siedmiu wygranych i tylko jednego przegranego starcia. Hurkacz na tym etapie był tylko raz, w 2021 roku symbolicznie kończąc karierę swojego idola Rogera Federera w Wimbledonie.
Nietypowe otwarcie meczu Huberta Hurkacza z Daniiłem Miedwiediewem
Godzina rozpoczęcia pojedynku dla polskiego kibica nie była łatwa, bo ostatecznie pierwszy punkt rozegrano o godzinie 3:55. Hurkacz na dobre nie zdołał wejść w mecz, a już w gemie otwarcia został przełamany. Rosjanin zupełnie inaczej niż zazwyczaj ustawiał się przy serwisie Polaka, będąc dużo bliżej końcowej linii. Taki obrót sprawy mógł zaskoczyć i… zaskoczył przeciętnie serwującego Hurkacza.
Polak pierwszego gema w meczu wygrał po 16 minutach (1:2), a na prowadzenie wyszedł po pół godziny gry (4:3), odrabiając chwilę wcześniej stratę przełamania. Przy kluczowym zagraniu Polak miał trochę szczęścia, a dokładniej pomogła mu siatka.
Ostatecznie set zakończył tradycyjny przy meczach Hurkacza tie-break. Polak popełnił w nim jednak zbyt wiele błędów. Najważniejsze wydają się dwie akcje przy siatce, które przegrał Polak, przy 2:3 i 2:5. Ostatecznie po 54 minutach skończyło się na 7:4 dla Rosjanina. Widać było jednak, że to dopiero początek wielkich emocji.
Problemy zdrowotne Rosjanina, Polak wyrównał stan meczu
Miedwiediew przeciwko Hurkaczowi rozgrywał swój jubileuszowy, setny pojedynek w turniejach wielkoszlemowych. Imponujący bilans 74 wygranych i zaledwie 25 porażek, a dodatkowo przegrany chwilę wcześniej tie-break, nie przeszkodził jednak Polakowi w rozpoczęciu drugiego seta od przełamania rywala.
Hurkacz coraz mocniej się rozpędzał, natomiast w zachowaniach Miedwiediewa widać było problemy fizyczne. Każdy punkt przy swoim serwisie Rosjanin celebrował maksymalnie, ciężko przy tym oddychając. Dla porównania Polak jednego ze swoich gemów serwisowych wygrał w… 52 sekundy.
Hurkacz, nie spoglądając na przeciwnika, dołożył jeszcze drugie przełamanie (5:2) i ostatecznie po 39 minutach wygrywając partię (6:2) i doprowadzając do wyrównania. Zgodnie z przewidywaniami, po takiej odsłonie do szatni wybrał się Rosjanin, znikając na ponad sześć minut. Widać było, że Rosjanin szuka ratunku przed rozpędzony Polakiem, maksymalnie łapiąc każdą możliwą chwilę na oddech w Melbourne.
Trzecia partia rozpoczęła się od gema serwisowego Miedwiediewa, który pomimo konieczności bronienia break pointów, ostatecznie utrzymał swoje podanie (1:0). Całość ponownie trwała jednak dobre kilkanaście minut.
Miedwiediew w swoim stylu uśpił Hurkacza, zadziwiający set
Miedwiediew to klasowy gracz, o czym można się było przekonać kilka minut później, kiedy Rosjanin wyszedł na prowadzenie 2:0 w trzeciej partii. Hubert Hurkacz pokpił sprawę, bo mając 30:0, nie zamknął gema przy swoim podaniu i wydawało się, że ponownie to trzeci tenisista świata obejmuje kontrolę, a Polak jest w odwrocie.
Co gorsza, Hurkacz miał 40:0 w gemie trzecim, ale Miedwiediew wybronił swoje podanie i wyszedł z opresji, wychodząc na 3:0. W jaki sposób polski tenisista nie zdołał wygrać ani jednej odsłony, przy tak przeciętnie grającym rywalu, wiedział tylko on sam. Fakty były jednak takie, że Hurkacz ponownie musiał gonić, po 21 minutach szukając pierwszego gema w trzeciej odsłonie ćwierćfinału w Melbourne.
Taką sztukę udało się osiągnąć (1:3), ale Miedwiediew wyraźnie uśpił czujność Hurkacza, przechodząc przez kryzys i pilnując przede wszystkim swojego podania. Polak wydawał się być myślami przy początku seta, który całościowo coraz mocniej uciekał (1:4). Rosjanin umiejętnie oszczędzał energię, nie dając przy tym Hurkaczowi ponownie rozwinąć skrzydeł, jak miało to miejsce w partii numer dwa.
Efekt? Coraz większe nerwy wrocławianina, którego błędy mnożyły się z akcji na akcję. Hurkacz poderwał się jeszcze przy 0:40 i własnym podaniu w ósmym gemie (2:5). Polak wybronił trzy piłki setowe dla Rosjanina, ostatecznie zmniejszając straty (3:5). Miedwiediew po 45 minutach zakończył jednak seta efektownym asem serwisowym (6:2). Stało się jasne, że Polak będzie musiał zmienić nastawienie, bo inaczej z Melbourne wyjedzie ze sporym niedosytem, mając rywala – wydawałoby się – długimi fragmentami wręcz na wyciągnięcie tenisowej rakiety.
Wielkie emocje w czwartej partii ćwierćfinału w Melbourne
Znowu 30:0 przy własnym podaniu i ostatecznie gem dla returnującego. Ponownie przegrał to Hurkacz, zaczynając od 0:1. Rosjanin nie zamierzał zwalniać tempa, nadal grając zgodnie z planem: przede wszystkim pilnowanie własnego podania.
Miedwiediew znany jest jednak z tego, że w najmniej oczekiwanych momentach (czyt. drugi set meczu z Hurkaczem), potrafi wrócić do gry, bądź wręcz przeciwnie, rozczarować obniżką jakości swoich uderzeń. „Ośmiornica”, jak nazywany jest Rosjanin, to nieprzypadkowy przydomek.
Można było odnieść wrażenie, że im dłuższa wymiana, tym większe szanse, że to Daniił Miedwiediew wykona decydujący cios. Rosjanin nabrał przekonania do swojej gry, zyskując od początku trzeciej partii pewność siebie, której nie utracił do ostatniego zagrania środowego ćwierćfinału.
Hurkacz przebudził się jednak w kluczowym momencie. Przełamał przeciwnika w ósmym gemie (4:4), wykorzystując dosłownie moment słabszego grania Miedwiediewa. Na tym etapie turnieju wielkoszlemowego właśnie takie chwile są jednak kluczowe.
Po wybiciu trzech godzin meczu na tablicy wyników pojawiło się 5:5. Chwilę później było 6:5 dla Polaka, z gwarancją gry minimum w tie-breaku. Hurkacz uwierzył w siebie na tyle, że ponownie zepchnął Rosjanina do defensywy. W efekcie Polak nacisnął przy podaniu Miedwiediewa i z 2:4 w secie, kwadrans później zrobiło się 7:5 i pewność piątej partii.
Jedno przełamanie zadecydowało o zwycięstwie
Siódmy gem okazał się decydujący w kontekście awansu do najlepszej czwórki w Melbourne w rywalizacji Hurkacza z Miedwiediewem. Właśnie w nim Polak został przełamany przez Rosjanina. Bardziej doświadczony tenisista nie wypuścił takiej przewagi, minimalnej, ale decydującej o sukcesie.
Miedwiediew tym razem zrewanżował się za porażkę wielkoszlemową z Hurkaczem w 2021 roku. Wyrównał też bilans obu panów. A Hurkacz pokazał w Australii bardzo dobry tenis i może żałować niewykorzystanych okazji, kiedy wydawało się, że mógł – brzydko pisząc – dobić swojego przeciwnika. Jeśli tego się nie robi w meczach z Miedwiediewem, ten nie wybacza i odwraca pojedynki na swoją korzyść. Tak właśnie było na korcie centralnym w Melbourne w środę 24 stycznia.
Ostatnią partię Miedwiediew wygrał 6:4 po 47 minutach gry. A całe spotkanie trwało niemal równe cztery godziny, dokładnie trzy i 59 minut.
Czytaj też:
Wielki powrót tenisisty do reprezentacji Polski. Wcześniej był zawieszonyCzytaj też:
Pierwszy trener Świątek wskazał przyczyny porażki. Uderzył w Wiktorowskiego