Do czterech razy sztuka! Słynna Amerykanka bezradna w starciu z Magdaleną Fręch

Do czterech razy sztuka! Słynna Amerykanka bezradna w starciu z Magdaleną Fręch

Magdalena Fręch
Magdalena Fręch Źródło: Newspix.pl
Passa polskich zwycięstw we Francji przedłużona! Po Magdzie Linette swoje spotkanie wygrała także Magdalena Fręch, pokonując Sloane Stephens.

Magdalena Fręch po przebrnięciu kwalifikacji do turnieju WTA 500 w Strasburgu trafiła w pierwszej rundzie na Sloane Stephens. Amerykanka obecnie jest na 35. miejscu w rankingu WTA, więc plasuje się 19 miejsc wyżej niż reprezentantka Polski. W przeszłości dwukrotnie docierała do finałów imprez wielkoszlemowych. Wiadomo było natomiast, że Fręch nie złoży broni, bo nie raz pokazywała w swojej karierze, że potrafi grać z bardziej utytułowanymi przeciwniczkami. Poza tym liczyliśmy na utworzenie dobrej passy, ponieważ w poniedziałek we Francji swój mecz wygrała Magda Linette.

Magdalena Fręch dwa razy przełamała rywalkę

Pierwszy set poniedziałkowego pojedynku stał pod znakiem niezwykle pewnej gry Magdaleny Fręch przy własnym serwisie. Polka sprawiła, że rywalka nie miała ani jednego break pointa. Pewność przy podaniu sprawiła, że łatwiej było myśleć o zwycięstwie w pierwszej partii.

Tak też się stało. Fręch przełamała Stephens dwukrotnie i tak się złożyło, iż miało to miejsce w pierwszym i ostatnim gemie. W tym drugim przypadku Amerykanka nie wyglądała na tenisistkę, która ma atuty, by odwrócić losy seta. Fręch wygrała tego gema do zera, a zawodniczka po drugiej stronie siatki pomagała, myląc się z forhendu, bekhendu i kiepsko grając drajwa. Ostatnia akcja była z kolei popisem naszej tenisistki. Łącznie przy nazwisku Fręch widzieliśmy aż siedem break pointów, więc mówimy o stosunkowo dużej liczbie szans na przełamanie.

Zagrożenie dla Fręch i kluczowa akcja

Początek drugiej partii był wyrównany. Obie panie zdobywały gemy przy własnym serwisie, a Fręch najadła się strachu w trzecim gemie, gdy wielokrotnie grano na przewagi. Wtedy też pojawiły się break pointy dla Stephens, ale Polka wytrzymała napór przeciwniczki. Pokazała wtedy duże umiejętności, bo zagrała kapitalny bekhend, ale też skrót, po którym Amerykanka mogła tylko pokiwać głową z niedowierzaniem.

Kolejne ważne momenty można było dostrzec w szóstym gemie. Wówczas łodzianka szybko uzyskała trzy break pointy, prowadząc 40-0. Później dwa punkty zapisała przy swoim nazwisku Stephens, raz notując asa. W kluczowej wymianie uderzyła jednak w siatkę ze strony bekhendowej, a Fręch powiększyła prowadzenie (4:2). Nie dała już sobie go wyrwać do końca – w całym spotkaniu triumfowała wynikiem 6:3, 6:3. To dla niej pierwsze zwycięstwo w karierze ze Stephens. Obie panie mierzyły się po raz czwarty.

Czytaj też:
Iga Świątek dokonała niemożliwego. Jej dominacja na mączce jest niesamowita
Czytaj też:
To jest sekret sukcesu Igi Świątek. Świetne wieści przed Rolandem Garrosem

Opracował:
Źródło: WPROST.pl