Wyścig na Circuit Paul Ricard zostanie na pewno zapamiętany przez kibiców Ferrari i Red Bull Racing i nie tyczy się to tylko walki Charlesa Leclerca z Maxem Verstappenem, która była zacięta do 18. okrążenia. Wtedy to rozegrał się dramat lidera zespołu Ferrari.
Dramat Charlesa Leclerca
Charles Leclerc wypadł z toru na 11 zakręcie i rozbił w oponach swój bolid. W radiu kierowcy „byków” słychać było tylko przeraźliwy krzyk „nie!”, bo przedwczesne odpadnięcie z rajdu o Grand Prix Francji najprawdopodobniej oznacza dla kierowcy Ferrari koniec marzeń o tytule mistrza świata. To nie była pierwsza taka sytuacja z udziałem reprezentanta Monako. Kierowca F1 po raz trzeci odpadł z wyścigu, prowadząc na nim. Wcześniej podobny dramat kierowcy rozegrał się, chociażby na GP Austrii.
O włos od drugiej kraksy kierowcy Ferrari
Późniejsze nawarstwienie błędów zespołu Ferrari, który był najprawdopodobniej rozkojarzony wcześniejszym obrotem spraw, mógł doprowadzić do tego, że kierowcy tej stajni nie ukończyliby swojego rajdu. Mechanicy niebezpiecznie wypuścili po pit stopie Carlosa Sainza tuż przed bolid Alexandra Albona. Niewiele brakowało, a doszłoby do kolejnej kraksy z udziałem czerwonego bolidu. Sędziowie wyścigu o Grand Prix Francji zdecydowali, że kierowca otrzyma pięć sekund kary.
Wyścig o Grand Prix Francji. Kto wygrał?
Ostatecznie Max Verstappen wygrał wyścig o Grand Prix Francji, drugi był Lewis Hamilton, a George Russell dowiózł trzecie miejsce. Ukarany Carlos Sainz z Ferrari ostatecznie dojechał piąty, tuż przed nim linię mety przekroczył Sergio Perez.
Czytaj też:
Ten dokument o Formule 1 zrobi sam Keanu Reeves. Opowie w nim o legendzie