Niestety nie obyło się bez problemów, gdyż Serbowie nie dali rady przyjechać z powodu awarii systemów informatycznych. PZPS szukał zastępstwa, ale niestety się nie udało.
Powrót Wilfredo Leona do gry. Jedna rzecz może martwić
W pierwszym meczu biało-czerwoni zmierzyli się z Japonią, z którą walczyli w czerwcu na VNL. To spotkanie padło łupem biało-czerwonych 3:0. W tym meczu Nikola Grbić postawił na skład: Aleksander Śliwka, Wilfredo Leon, Mateusz Bieniek, Norbert Huber, Bartosz Kurek, Marcin Janusz oraz Paweł Zatorski (L). Już przed spotkaniem selekcjoner zapowiedział, że nowy zawodnik Bogdanki LUK Lublin nie zagra całego spotkania, tylko wyjdzie na pierwszego seta.
To spotkanie zaczęliśmy od kapitalnej krótkiej duetu Janusz-Huber. Niestety dwie kolejne akcje Japończycy wygrali, co sprawiło, że Japończycy wyszli na prowadzenie. Niestety chwilę później Wilfredo Leon został po raz pierwszy zablokowany, przez co biało-czerwoni tracili już dwa „oczka”.
Chwilę później przyjmujący się zrehabilitował i zdobył asa serwisowego, który dał nam remis (4:4), a następnie zdobył kolejnego, pozwalającego nam wyjść na prowadzenie. W kolejnej akcji punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Aleksander Śliwka, który pozwolił nam odskoczyć na dwa pkt (9:7). Niestety chwilę później Wilfredo Leon znów został zablokowany w ataku, co może nieco martwić. Końcówka była bardzo zacięta i wyrównana (22:22), ale ostatecznie padła łupem Polski 25:23. Na setbola Nikola Grbić wprowadził Tomasza Fornala za Wilfredo Leona, dla którego to był już koniec tego meczu.
Zacięty mecz Polski i Japonii
Drugą partię to Japończycy zaczęli od prowadzenia dwoma punktami (1:3). Azjaci bardzo długo utrzymywali to prowadzenie, a nawet powiększyli do trzech „oczek” – 13:16, ale biało-czerwoni powoli odrabiali straty. Niestety nie udało im się to i ta partia zakończyła się wynikiem 20:25. Martwić mogła na pewno niska skuteczność Polaków w ataku.
Na trzeciego seta wszedł Tomasz Fornal za Kamila Semeniuka, który zastąpił Wilfredo Leona. Ponadto w końcu w naszej drużynie zaczął funkcjonować blok, który pozwolił nam odskoczyć na trzy pkt (4:1). Niestety Japończycy bardzo szybko doprowadzili do wyrównania, po naszych błędach i asie serwisowym. Niestety w dalszej części tego seta Azjaci się rozkręcili i odskoczyli na cztery „oczka” (13:17), co w końcówce zwiększyli do sześciu pkt (18:25). Ta partia zakończyła się wynikiem 19:25.
W czwartym secie doszło do niebezpiecznej sytuacji. Przy wyniku 6:3 środkowy reprezentacji Japonii poślizgnął się i ucierpiał. Środkowy w bloku opuścił boisko na noszach przy aplauzie kibiców. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego. Chwilę później siatkarze obu drużyn wrócili do gry i od razu zniwelowali przewagę do jednego pkt (6:5). Następnie na pięć akcji wygraliśmy cztery i odskoczyliśmy na prowadzenie 10:6. W najważniejszym momencie tego seta Tomasz Fornal zaserwował asa, który dał nam komfort w końcówce (20:16). Niestety Japończycy znów byli w stanie zniwelować straty (20:19). Po zaciętej końcówce górą byli Polacy (25:23).
W tie-breaku górą byli Japończycy, którzy wygrali 15:17, a cały mecz zakończył się wynikiem 2:3.
Czytaj też:
Kibice tak ocenili szanse siatkarzy na medal olimpijski. To ważny sygnał dla PolakówCzytaj też:
Trener naszych olimpijskich rywali ujawnia prawdę. Chodzi o igrzyska