Rywalizacja w grach podwójnych i mieszanych toczyła się w czterech czterozespołowych grupach. Po dwa najlepsze kwalifikowały się do ćwierćfinału. W ostatniej serii spotkań, gdy walczyły deble, które zapewniły już sobie awans, zawodniczki starały się "wybierać" ćwierćfinałowego rywala, nie przykładając się do pojedynków.
Chinki Yang Yu i Xiaoli Wang grały z Koreankami Kyung Eun Jung i Ha Na Kim w taki sposób, że publiczność gwizdała z oburzenia, a sędziowie dwukrotnie zwracali im uwagę. Oprócz Chinek i Koreanek, federacja ukarała inną parę z Korei Jung Kyung Eun i Kim Ha Na oraz indonezyjski duet Greysia Polii i Meiliana Jauhari. Złożone protesty zostały odrzucone.
- Jestem zdegustowana niesportową postawą i dobrze, że taka decyzja o dyskwalifikacji zapadła. Uważam też, że taki system rozgrywek nie powinien obowiązywać w turnieju olimpijskim. Tylko finał Super Series toczył się według tej formuły. Niepotrzebnie spróbowano w igrzyskach czegoś nowego; powinni pozostać przy starym systemie - powiedziała Zięba.
Dotychczas w grach deblowych i mikście obowiązywała tzw. drabinka; zwycięzca przechodził do następnej rundy, a przegrany żegnał się z turniejem. - Miało to swoje plusy i minusy. Wiadomo, że przy drabince, jedna porażka powoduje, że jedziesz do domu. Ale tak zawsze było. Teraz wprowadzili innym system i jest wielkie zamieszanie. Bardzo dobrze, że te deble zostały zdyskwalifikowani - podkreślił Mateusiak.
Polska para odpadła w ćwierćfinale, przegrywając z Chińczykami Chen Xu i Jin Ma 21:19, 16:21, 21:23.
zew, PAP