– Brazylia to moja ojczyzna. Kocham ten kraj, ale wstyd mi za rodaków. Trudno pogodzić się z faktem, że tak wiele prac nie zostało ukończonych przed mundialem - przyznał jeden z najbardziej znanych piłkarzy ostatniego 20-lecia.
Ronaldo Luis Nazario de Lima, bo o nim mowa, pełni w Komitecie Organizacyjnym funkcję ambasadora. Nie udaje jednak, że wszystko jest w porządku. Według oficjalnych danych, z zaplanowanych na mundial miejskich inwestycji, takich jak stadiony, porty i lotniska, do tej pory zrealizowano zaledwie 38 proc.
– Wciąż słyszę o kwestiach opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa, które angażują mnóstwo środków. Ale nie zapominajmy, że będziemy gospodarzami piłkarskich mistrzostw świata. Bez stadionów ta impreza nie może się odbyć. Przecież nie zorganizujemy meczów w szpitalach – grzmiał dwukrotny mistrz globu, wyraźnie zażenowany problemami organizacyjnymi Brazylijczyków.
SNTV/x-news