Gazeta zauważa, że "teraz miasto, w którym reprezentacja Rosji rozegra ostatni mecz grupowy na Euro 2012, a jeśli jej się powiedzie, to także ćwierćfinał, jest nastawione dość wojowniczo i każdy kibic z rosyjską symboliką nie może nie brać tego pod uwagę".
"Uwzględniając złożone stosunki między fanami obu krajów, a także próby znalezienia w przedsięwzięciu politycznego podtekstu, rozlegały się propozycje zakazania marszu na stadion. Jednak władze polskiej stolicy na taki krok się nie zdecydowały, wysyłając do zabezpieczenia porządku wokół marszu kilka tysięcy policjantów. Mimo to nasi fani przez 1,5 godziny byli atakowani przez mobilne oddziały polskich chuliganów" - przekazują "Moskowskije Nowosti".
Dziennik podkreśla, że "polski premier przeprosił już za działania swoich rodaków". "Nie ma usprawiedliwienia dla tych, którzy napadają na gości" - przytaczają "Moskowskije Nowosti" słowa Donalda Tuska.
Temat burd, do jakich we wtorek doszło w Warszawie, nadal dominuje w relacjach rosyjskich mediów z przebiegu Euro 2012 i spotkania Polska-Rosja. Państwowa telewizja Kanał 1 w całości poświęciła mu swój magazyn informacyjny nadany w przerwie środowego meczu Niemcy-Holandia.
Czwartkowy "Sowietskij Sport" wyraża obawę, że "wydarzenia z 12 czerwca, to jeszcze nie koniec". "16 czerwca również w Warszawie odbędzie się mecz z Grekami. Okazało się, że z powodu kryzysu gospodarczego Grecy nie wykupili swojej puli biletów. Ich nabycia nie odmówili natomiast Rosjanie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po raz pierwszy w historii stadion podczas wyjazdowego spotkania naszej reprezentacji w trzech czwartych wypełnią rosyjscy kibice" - informuje gazeta.
"Sowietskij Sport" dodaje, że "Polska w ten wieczór gra we Wrocławiu, jednak osiłkowie, którzy napadli na rosyjskich obywateli, pozostaną w Warszawie".
Opiniotwórcze "Wiedomosti" uważają, że "dobrze się stało, iż gra zakończyła się remisem". "Polska i Rosja mają bogatą historię politycznej konfrontacji. Organizatorzy turnieju zawsze powinni poświęcać szczególną uwagę takim spotkaniom. Polskie władze zapewne nie powinny były zezwalać na marsz rosyjskich fanów. Chciały jednak być wyjątkowo gościnne. Wszelako kultura kibicowania w Europie Wschodniej, w tym w Rosji, najwyraźniej gościnności nie dopuszcza" - wskazuje dziennik.
Zdaniem "Wiedomosti" taki stan rzeczy ma przyczyny polityczne, ekonomiczne, społeczne i administracyjne. "Jednak kibiców można wychowywać, a z radykałami - walczyć. Wszyscy znają historię takiej zakończonej sukcesem walki w Anglii w latach 80." - zauważa gazeta.
"W Rosji poprzedniej i tej dekady, mimo licznych skandali na futbolowych trybunach, prawdziwego zapotrzebowania na kulturalny doping nie ma. Dlatego, że kondycja finansowa naszego futbolu zależy nie od kibiców, lecz od państwa i oligarchów" - stwierdzają "Wiedomosti" w odredakcyjnym komentarzu.
Inny opiniotwórczy dziennik "Kommiersant" zauważa z kolei, że "drugi mecz reprezentacji Rosji na mistrzostwach Europy przekształcił się w twardą bitwę z ich gospodarzem". "Rosyjscy kibice odpierali ataki polskich fanów, a rosyjscy piłkarze na Stadionie Narodowym w Warszawie resztkami sił próbowali wyrwać zwycięstwo i już w tej fazie zapewnić sobie awans do ćwierćfinału" - relacjonuje gazeta.
"Ci, którzy kierują futbolem, mówią o nim, że daje światu uśmiech i dlatego jest wspaniały. Jednak we wtorek futbol przekształcił się w wojnę, a jego symbolem był nie uśmiech szczęścia i powszechnej przyjaźni, lecz grymas bólu" - pisze "Kommiersant".
W ocenie dziennika "rosyjskim piłkarzom w tamten wieczór nie było łatwiej, niż rosyjskim kibicom, którzy znaleźli się w ostrych opałach". "Kommiersant" podkreśla, że polscy fani na stadionie tego wieczoru zagłuszyliby nawet parę myśliwców ponaddźwiękowych.
mp, pap