Niemcom nie wystarczy ćwierćfinał. Chcą zostać mistrzami

Niemcom nie wystarczy ćwierćfinał. Chcą zostać mistrzami

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. EPA/JENS WOLF 
Po zwycięstwach niemieckich piłkarzy w "grupie śmierci" na Euro 2012 rosną apetyty kibiców na pierwszy od 16 lat tytuł mistrza Europy dla RFN. Mało kto wierzy, że w piątek te marzenia przekreślą Grecy, którzy w Gdańsku zagrają z Niemcami w ćwierćfinale.

- Lata bez tytułu były już zbyt długie, lecz w tym roku znów jesteśmy w formie. Jesteśmy najlepsi w Europie - śpiewa w swoim hymnie na Euro niemiecki komik Matze Knop, oddając nastroje nie tylko znakomitej większości kibiców, ale też wielu ekspertów. - To pokolenie od lat gra atrakcyjny futbol. Od 2006 r. widać nieprzerwany wzrost poziomu. Brakuje tylko jednego: koronacji, tytułu. Ale w końcu przychodzi też kolej na ciebie i wydaje się, że ten czas właśnie nadszedł - powiedział dziennikowi "Die Welt" były bramkarz reprezentacji Niemiec Oliver Kahn, który komentuje mecze mistrzostw Europy dla niemieckiej telewizji ZDF. Euforia niemieckich kibiców narastała z każdym kolejnym zwycięstwem drużyny trenera Joachima Loewa, która bez straty punktu przeszła przez pierwszy etap turnieju, pokonując groźnych rywali z "grupy śmierci": Portugalię, Holandię i Danię.

Zarówno Loew jak i piłkarze podkreślają, że nie lekceważą swego przeciwnika w ćwierćfinale, Grecji, która zdobyła mistrzostwo Europy w 2004 r. Ale media przytaczają statystyki, zgodnie z którymi Niemcy nigdy jeszcze z Grecją nie przegrały. Zaś organizatorzy największej w Niemczech berlińskiej strefy kibica pod Bramą Brandenburską planują już jej powiększenie przed półfinałem ME.

Aktualnie strefa może pomieścić 400 tys. osób i tyle - jak szacują organizatorzy - obejrzy w piątek wieczorem pod Bramą Brandenburską transmisję z meczu Niemcy-Grecja w Gdańsku. Futbolowa gorączka ogarnia też niemiecki przemysł motoryzacyjny. Pracownicy fabryk Opla, Volkswagena i Daimlera dostali w piątek wieczorem wolne, aby mogli obejrzeć mecz o półfinał. Mecz ma też pewien podtekst polityczny, który podkreślały zwłaszcza greckie media, które w minionych miesiącach nie pisały zbyt przychylnie o Niemcach i kanclerz Angeli Merkel. W przekonaniu wielu mieszkańców borykającej się z kryzysem Grecji to forsowana przez Merkel polityka zaciskania pasa w strefie euro przyczyniła się do fatalnej sytuacji gospodarczej tego kraju. Mecz media uznały za okazję do policzenia się z nielubianą niemiecką kanclerz. - Przywieźcie nam Merkel! - żądała grecka gazeta sportowa "Goal News". "Nigdy nie wyrzucicie nas z Euro" - dodała, mając na myśli zarówno unię walutową jak i mistrzostwa Europy. "Tak oto twoi dłużnicy zakwalifikowali się dalej, Angela. Przygotuj się!" - napisała gazeta "Sport Day".

Merkel zmieniła w środę swoje wcześniejsze plany i zdecydowała, że jednak pojedzie na mecz do Gdańska. Jak powiedziała, będzie to "wielkie sportowe wydarzenie". "I mam nadzieję, że także fair play" - dodała na konferencji prasowej.

eb, pap