Wiadomość o pozbyciu się swojego "oczka w głowie" Berlusconi ogłosił na łamach włoskich gazet we wtorek. "Milan wsiadł na okręt płynący do Chin" - oświadczył polityk. Zdradził, że inwestorzy zgodzili się zapłacić za klub 400 mln. euro w ciągu dwóch najbliższych lat. Po dodaniu długów Milanu, cena wyniesie łącznie 750 mln. euro.
Niektóre media twierdzą jednak, że warunki umowy nadal nie zostały finalnie określone. Tak duże sumy w kontekście Berlusconiego muszą wzbudzać zainteresowanie. Czterokrotny premier Włoch wielokrotnie spotykał się z oskarżeniami o oszustwa podatkowe i łapówkarstwo.
Kolos na glinianych nogach
AC Milan to jeden z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich w Europie i na świecie. W ostatnich latach włoski gigant podupadł jednak na tyle, że nie był w stanie konkurować finansowo z pozostałymi zespołami Serie A, nie mówiąc już o tych grających w Lidze Mistrzów. Ostatni wielki sukces osiągnął w 2007 roku, wygrywając Ligę Mistrzów oraz Klubowe Mistrzostwa Świata. Ostatnie mistrzostwo Włoch Milan zdobył w 2011 roku. Chiński inwestor może okazać się wybawieniem dla Włochów jeśli chodzi o kwestie sportowe. Prawie na pewno sprowadzi do klubu nowych zawodników ze światowego topu.
Chińska piłka
Pomysł sprzedania Milanu pojawił się już w ubiegłym roku. Nabywcą miał być biznesmen z Tajlandii. Ostatecznie jednak 79-letni Berlusconi zmienił zdanie. W 2015 klub przyniósł straty rzędu 100 mln euro.
Podobne transakcje w świecie futbolu nie należą do rzadkości. W rękach Chińczyków jest na przykład lokalny rywal AC Milanu - Inter Mediolan. W ubiegłym miesiącu także do Chin powędrowały prawa do znanego angielskiego klubu - Aston Villi.