Legia Warszawa rozpoczęła nowy rozdział pod okiem trenera Marka Gołębiewskiego. Nowy szkoleniowiec zastąpił zwolnionego w poniedziałek Czesława Michniewicza, który w rozgrywkach ligowych w sezonie 2021/2022 zanotował siedem porażek na 10 meczów. Gołębiewski miał na papierze łatwe spotkanie jeśli chodzi o debiut, ponieważ Wojskowi pojechali na stadion Świtu Skolwin, by z drużyną z trzeciej ligi zmierzyć się w ramach 1/16 finału Pucharu Polski.
Tylko jedna bramka w pierwszej połowie
Świt Skolwin zasługuje na pochwałę za grę w pierwszej połowie. Przewaga Legii Warszawa nie rzucała się przez 45 minut za bardzo w oczy. Wojskowi mieli zaledwie 10 proc. więcej posiadania piłki, a jeśli chodzi o strzały w światło bramki, był remis 2:2. Pod koniec pierwszej odsłony spotkania defensywa Świtu skapitulowała. Piłkę po paradzie golkipera do bramki skierował Lindsay Rose, na co dzień rezerwowy obrońca Legionistów.
Świt Skolwin nie odpuszczał
Świt Skolwin nie zraził się stratą jednej bramki i na drugą połowę wyszedł z dodatkową dawką motywacji. Gospodarze mieli naprawdę świetną okazję około 55. minuty. Na ich nieszczęście, zamieszanie w polu karnym Legii, a także strzał i dwie dobitki nie zostały zamienione na bramkę. Można było się spodziewać, że między mistrzem Polski a trzecioligową drużyną będzie widać znaczną różnicę w wyszkoleniu technicznym. Tymczasem Świt radził sobie bardzo dobrze, nawet grając pod presją rywala w środkowej strefie boiska.
W ostatnich minutach brakowało coraz bardziej Świtowi sił i dokładności, ale Legia ciągle nie potrafiła tego wykorzystać. Gospodarze bardzo dobrze organizowali się w obronie, przez co Wojskowi nie potrafili przekuć żadnej kontry na bramkę. Nie jest tak, że mistrzowie Polski do końca drżeli o wynik, ale jak na tak dużą różnicę klas obu zespołów, sposób gry podopiecznych Gołębiewskiego był co najmniej nieprzekonujący. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Legii Warszawa.
Czytaj też:
Co za trafienie piłkarza Liverpoolu! „Jak on to uderzył?”