Pierwotnie mecz pomiędzy wskazanymi ekipami zakończył się wynikiem 2:2. Albicelestes uratowali remis w 16. minucie doliczonego czasu gry. Po ponad dwóch godzinach od zakończenia spotkania Argentyna – Maroko i analizie VAR druga bramka zawodników z Ameryki Południowej została cofnięta, a mecz wznowiono. Jak się bowiem okazało gwizdek arbitra, który w teorii miał kończyć pojedynek, był przerwaniem rywalizacji z powodu wtargnięcia na plac gry kilku marokańskich kibiców.
Argentyna nie wywalczyła remisu
Przed rozpoczęciem starcia było wiadomo, że mogą czekać nas wielkie emocje. Obie drużyny mają w swoich składach renomowanych zawodników. W trakcie drugiej połowy wydawało się, że Maroko zmierza po pewne zwycięstwo. Wszystko dlatego, że zespół z Afryki prowadził już 2:0. Pod koniec pierwszej części gry Soufiane Rahimi strzelił pierwszego gola, a niedługo po wznowieniu rywalizacji wykorzystał rzut karny.
Z biegiem czasu Argentyna zaczęła się budzić. Giuliano Simeono dał drużynie bramkę kontaktową. W końcówce aż kipiało od emocji. Wszystko dlatego, że sędzia doliczył 15 minut do podstawowego czasu gry. Ostatecznie w 16. minucie doliczonego czasu bramkę wyrównującą zdobył Cristian Medina. Było to poprzedzone wieloma uderzeniami i próbami strzelenia gola.
Argentyna – Maroko. Ogromne zamieszanie
Po trafieniu Mediny na boisku pojawiło się kilku kibiców, a arbiter gwizdnął. Wtedy wydawało się, że robi to po raz ostatni. Jakiś czas później okazało się, że spotkanie jest przerwane. Wcześniej już piłkarze zostali odesłani do szatni. Kibice opuścili obiekt, a zawodnicy nie spodziewali się, że wyjdą jeszcze na boisku.
Tymczasem po całym zajściu VAR... anulował gola dla Argentyny, sugerując spalonego, a gracze obu drużyn wrócili na boisko, by rozegrać trzy minuty. Takich scen na początek igrzysk olimpijskich nie spodziewał się nikt. Albicelestes nie wyrównali i to Maroko ostatecznie zgarnęło trzy punkty. Coś nieprawdopodobnego. Łącznie ten mecz trwał ponad cztery godziny.
Czytaj też:
Alkohol zgubił mistrza olimpijskiego. „Zostałem przewieziony do szpitala”Czytaj też:
Wilfredo Leon o turnieju olimpijskim. „Wtedy nasza robota będzie zrobiona”