Radomiak wygrał rzutem na taśmę. Gol w doliczonym czasie gry

Radomiak wygrał rzutem na taśmę. Gol w doliczonym czasie gry

Mecz Radomiaka Radom z Wartą Poznań
Mecz Radomiaka Radom z Wartą Poznań Źródło:Newspix.pl / Kacper Pacocha/ 400mm.pl
Radomiak Radom pokonał na własnym stadionie Wartę Poznań. Jedyna bramka w spotkaniu padła w doliczonym czasie gry, kiedy to bramkarza gości pokonał Mario Rondon.

Mecz czwartej rundy między Radomiakiem Radom a Rakowem Częstochowa został przełożony ze względu na występ drużyny Marka Papszuna w europejskich pucharach. Wolnego nie mieli za to piłkarze Warty Poznań, którzy ulegli na własnym stadionie Legii Warszawa. Przed bezpośrednim starciem Radomiaka z Wartą w piątej kolejce trudno było więc wskazać jednoznacznego faworyta.

Nudna pierwsza połowa

Początek starcia rozgrywanego w Radomiu był wyrównany, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie. Świadkami pierwszej klarownej sytuacji byliśmy dopiero w 22. minucie pod bramką Warty, kiedy to do sytuacji strzeleckiej doszedł Leandro, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek.

Stroną przeważającą byli gospodarze, którzy częściej zapuszczali się pod bramkę rywala. W 37. minucie z dystansu uderzał Maurides, jednak mocno niecelnie. Kilka minut później ten sam zawodnik główkował obok bramki Warty. Pierwsza, bezbarwna połowa spotkania, zakończyła się bezbramkowym remisem.

Zmarnowany karny

Tuż po przerwie mogło być 1:0 dla gospodarzy. Leandro ruszył prawym skrzydłem i posłał płaskie podanie w szesnastkę do Michała Kaputa. Ten jednak fatalnie skiksował, uderzając wysoko nad poprzeczką. Gorąco pod bramką Warty zrobiło się ponownie w 54. minucie. Sędzia podyktował rzut karny dla Radomiaka po starciu Jana Grzesika z Raphaelem Rossim, konsultując po drodze swoją decyzję z asystentami VAR. Do jedenastki podszedł Leandro, ale Adrian Lis świetnie obronił jego strzał.

Druga część spotkania była znacznie ciekawsza niż pierwsze 45 minut, chociaż oba zespoły miały problem z wykreowaniem stuprocentowych sytuacji. W 67. minucie do dobrej sytuacji w polu karnym doszedł Milan Corryn, jednak jego uderzenie wewnętrzną częścią stopy było mocno niecelne. Dziesięć minut później świetne podanie w szesnastkę dostał niepilnowany Mateusz Czyżycki, ale gracz Warty uderzył nieczysto, posyłając piłkę w trybuny.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w doliczonym czasie gry Meik Karwot dograł do Mario Rondona, a ten precyzyjnym strzałem głową pokonał bramkarza Warty. Radomiak wygrał 1:0 i zapisał na swoim koncie kolejne trzy punkty.

Czytaj też:
Wisła Płock rozbiła Zagłębie Lubin. Sekulski i Wolski bohaterami spotkania

Źródło: WPROST.pl