Raków Częstochowa minimalnie lepszy od Stali Mielec. Było blisko niespodzianki

Raków Częstochowa minimalnie lepszy od Stali Mielec. Było blisko niespodzianki

Raków Częstochowa – Stal Mielec
Raków Częstochowa – Stal Mielec Źródło: PAP / Waldemar Deska
Raków Częstochowa nie podzielił losu Lecha Poznań z pierwszej kolejki i pokonał Stal Mielec 3:2. Mielczanie jednak tanio skóry nie sprzedali i byli blisko sprawienia niespodzianki.

Mecz Rakowa Częstochowa ze Stalą Mielec był rozgrywany równolegle z meczem Lecha Poznań z Wisłą Płock. Gospodarze byli faworytami tego spotkania, ale Mielczanie po zwycięstwie z Lechem i remisie z Radomiakiem nabrali apetytu na więcej.

Stal Mielec mogła sprawić niespodziankę w Częstochowie

Tak jak można się było spodziewać, od początku podopieczni Marka Papszuna dominowali w tym spotkaniu. Już w 4. minucie Fran Tudor dostaje piłkę i posłał ją z prawej strony w okolice lewego narożnika pola karnego. Piłka spadła na nogę Deiana Sorescu, który soczystym uderzeniem z pierwszej piłki wpakował piłkę do siatki Bartosza Mrozka.

Z biegiem mieczu piłkarze Stali Mielec nabierali wiatru w żagle i coraz odwazniej nacierali na bramkę gospodarzy. W 31. minucie dośrodkowanie Macieja Domańskiego wykorzystał Piotr Wlazło, który przeskoczył Zorana Arsenicia i posłał piłkę głową wprost do siatki Kovacevicia. W 40 minucie spotkania piłkarze Rakowa mieli świetną okazję, by znowu wyjść na prowadzenie, ale Vladislavs Gutkovskis nie wykorzystał pieknej prostopadłej piłki od Iviego Lopeza. Chwilę później Fabian Piasecki uderzył piłkę po dośrodkowaniu z prawej strony. Na jego nieszczęście Bartosz Mrozek był świetnie ustawiony. Do przerwy wynik meczu się nie zmienił i mielczanie dość sensacyjnie remisowali z wicemistrzem Polski.

Przypieczętowanie zwycięstwa przez Raków

Mimo że drugą połowę rozpoczynała Stal Mielec, to niemal od razu dopadli do niej piłkarze Rakowa Częstochowa. Najpierw Deian Sorescu poszukał Vladislavsa Gutkovskisa, który chybił z kilku metrów, na jego usprawiedliwienie nawet gdyby trafił, to bramka by nie została uznana z powodu spalonego. W 54. minucie mieliśmy krótką przerwę z powodu kontuzji Igora Sapały, który według komentatorów złamał palec. Na placu gry zastąpił go Ben Lederman.

W 57. minucie Fabian Piasecki nie popełnił poprzedniego błędu Gutkovskisa i strzelił bramkę dającą prowadzenie. Z rzutu karnego wynik podwyższył Ivi Lopez. W 85. minucie kontaktową bramkę zdobył Arkadiusz Kasperkiewicz. Mimo że mielczanie szukali bramki wyrównującej, to zawodnicy Marka Papszuna nie pozwolili wbić sobie kolejnej bramki. Mecz zakończył się wynikiem 3:2.

Czytaj też:
Historyczny mecz PKO BP Ekstraklasy może się nie odbyć. Absurdalny powód

Źródło: WPROST.pl