Lech Poznań pogrąża się w kryzysie. Śląsk Wrocław wypunktował go jak wytrawny pięściarz

Lech Poznań pogrąża się w kryzysie. Śląsk Wrocław wypunktował go jak wytrawny pięściarz

Patrick Olsen (z lewej) walczy o piłkę z Filipem Marchwińskim (z prawej)
Patrick Olsen (z lewej) walczy o piłkę z Filipem Marchwińskim (z prawej) Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
Lech Poznań zmierzył się ze Śląskiem Wrocław w ramach piątej kolejki Ekstraklasy, ale mimo gry u siebie zaliczył kolejną bolesną wpadkę. Nieskuteczność Kolejorza aż raziła po oczach.

Każdy, kto uważnie śledzi Ekstraklasę, pamięta, jak źle radziła sobie w poprzednim sezonie Legia Warszawa, która nawet uwikłała się w walkę o utrzymanie. Po meczu Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław można stwierdzić, że Kolejorz również wkracza na podobną ścieżkę...

Absurdalna nieskuteczność Lecha Poznań w meczu ze Śląskiem Wrocław

W środku pola piłkę stracił jeden z gospodarzy, a przejął ją Schwarz. Dzięki temu odbiorowi okazało się, że pomocnik Śląska ma przed sobą cały kanion wolnej przestrzeni. Skorzystał z tego skrzętnie – przebiegł kilkanaście metrów, minął jednego z przeciwników, a następnie uderzył idealnie ze skraju pola karnego – płasko, tuż przy słupku.

Ze strony Kolejorza najgroźniejszy był Citaisziwili, który co jakiś czas próbował testować refleks Szromnika. Najbliżej zdobycia bramki był w 30. minucie, kiedy doszedł do dośrodkowania z lewego skrzydła, ale fatalnie skiksował. Niedługo potem znów miał okazję – już czwartą – by wyrównać wynik meczu, ale i tym razem uderzył obok słupka. Golkiper WKS-u nie dał się też zaskoczyć Kwekweskiriemu, gdy ten próbował szczęścia z rzutu wolnego i to dwukrotnie. Jakby tego było mało, przed przerwą Marchwiński jeszcze trafił w słupek.

Lech Poznań – Śląsk Wrocław. WKS nie umiał dobić przeciwnika

Po przerwie obraz meczu w zasadzie się nie zmienił – Lech nadal miał piłkę przez sporo czasu, ale trudno było nie odnieść wrażenia, że przyjezdnym nawet to odpowiadało. Kolejne minuty upływały, a poznaniacy nadal nie byli w stanie zaskoczyć obrony przeciwnika.

Golem natomiast powinna zakończyć się akcja Śląska z 71. minuty. Yeboah powinien mieć asystę na koncie, po tym jak wyprowadził kontrę z własne połowy, a następnie podał do Exposito. Hiszpan był sam na sam z Bednarkiem, ale w tej prostej sytuacji nawet nie trafił w światło bramki. Po kolejnym podaniu od tego samego skrzydłowego o centymetry minął się z piłką Konczkowski. W doliczonym czasie gry blisko wyrównania był natomiast Kwekweskiri, lecz Szromnik i tym razem stanął na wysokości zadania. W efekcie mecz zakończył się skromnym zwycięstwem drużyny gości.

Czytaj też:
Raków Częstochowa zremisował wygrany mecz z Jagiellonią Białystok. Oto cena za nieskuteczność

Źródło: WPROST.pl