Mecz Legii Warszawa z Pogonią Szczecin zapowiadał się na najciekawsze spotkanie 14. kolejki Ekstraklasy, bo przy Łazienkowskiej spotkały się zespoły z ligowej czołówki. Nieznacznym faworytem byli Wojskowi, którzy swoją przewagę próbowali zaakcentować od pierwszych minut starcia. Podopieczni Kosty Runjaicia przeważali i kreowali więcej akcji, jednak ich próby ofensywne przez długi czas nie przynosiły efektu.
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin. Wielkie emocje w pierwszej połowie
Spotkanie od początku było rozgrywane na dużej intensywności, a defensywa Pogoni była raz po raz nękana przez gospodarzy. W 13. minucie blisko wpisania się na listę strzelców był Rosołek, który trafił w słupek. Kilka minut później Mladenović dobrze dograł do Carlitosa, a ten główkował obok słupka.
Wojskowi rozkręcali się z minuty na minutę, z kolei przyjezdni ograniczali się do kontrataków. Mało brakowało, a jedna z takich szybkich akcji przyniosłaby efekt w postaci gola. W 18. minucie prostopadłe podanie otrzymał Zahović, który wpadł w szesnastkę, minął Tobiasza i umieścił piłkę w siatce. Trafienia jednak nie uznano, bo gracz Pogoni znajdował się na pozycji spalonej.
Carlitos nie wykorzystał karnego
Aktywny był Rosołek, który w 37. minucie sprawdził dyspozycję Klebaniuka. Bramkarz ekipy ze Szczecina świetnie jednak poradził sobie z groźnym uderzeniem z dystansu, parując je na rzut rożny. 20-letni golkiper nie zdołał jednak zachować czystego konta i skapitulował w 44. minucie, kiedy to Mladenović po podaniu od Josue wykończył kontrę Legii.
Jeszcze przed przerwą prowadzenie gospodarzy mógł podwyższyć Carlitos, który egzekwował rzut karny za faul Malca na Rosołku. Klebaniuk wyczuł intencje Brazylijczyka i zdołał sparować uderzenie z jedenastego metra.
Pogoń Szczecin wyrównała
O tym, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, piłkarze Legii przekonali się krótko po zmianie stron. Pogoń ruszyła do ataków, co przyniosło efekt w 52. minucie. Wtedy to do centry z rzutu rożnego doszedł Bartkowski, który celną główką pokonał bezradnego Tobiasza.
Bramkarz Legii jeszcze kilkukrotnie był sprawdzany przez Portowców. Najpierw w 57. minucie dobrze wyszedł z bramki i powstrzymał Kucharczyka, a dwie minuty później poradził sobie z uderzeniem Grosickiego. Tobiasz na wysokości zadania stanął także w 80. minucie, kiedy to wygrał pojedynek sam na sam z Zahoviciem.
Mimo prób obu drużyn, do końca spotkania wynik nie uległ zmianie. Mecz zakończył się remisem 1:1, który Legii daje obecnie czwarte miejsce w ligowej stawce. Pogoń z kolei jest piąta i traci dwa „oczka” do Wojskowych.
Czytaj też:
Niedźwiedzia siła, z jaką Widzew miażdży rywali w EkstraklasieCzytaj też:
Jakub Wawrzyniak dla „Wprost” ocenia szeroką kadrę Czesława Michniewicza: Część piłkarzy wie, że nie poleci na mundial