2 maja to przynajmniej w założeniu coroczne święto futbolu. Tego dnia zawsze odbywa się finał Pucharu Polski i ostatnio nie było inaczej. Po starciu Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa dużo więcej mówi się o skandalu wywołanym przez jednego piłkarza niż o samej grze obu drużyn. W związku z tym Dariusz Dziekanowski nie szczędził zawodnikowi gorzkich słów.
Filip Mladenović wywołał awanturę po meczu Legia – Raków
Przypomnijmy – dantejskie sceny miały miejsce już po zakończeniu rywalizacji, która rozstrzygnęła się w rzutach karnych. Gdy Kacper Tobiasz obronił strzał Mateusza Wdowiaka, piłkarze Wojskowych zaczęli świętować, a przy okazji jeden z nich wywołał niemałą awanturę. Na krążących w sieci nagraniach wyraźnie widać Filipa Mladenovicia szarpiącego się i wyprowadzającego ciosy w kierunku graczy Rakowa. Otrzymał za to czerwoną kartkę, a jego sprawę będzie rozstrzygała Komisja Dyscyplinarna PZPN.
Sam Serb zdołał już się pokajać, publikując na Instagramie jednoznaczny post. „Przepraszam za swoje zachowanie piłkarzy, przede wszystkim Marcina Cebulę, Wiktora Długosza i Jeana Carlosa, oraz sztab Rakowa Częstochowa, łącznie z trenerem Markiem Papszunem. Mam świadomość, że to było niedopuszczalne. Tak nie powinien zachowywać się żaden sportowiec. Przepraszam również zawodników mojej drużyny, mój sztab i kibiców za niegodne reprezentowanie barw Legii Warszawa” – napisał.
Dariusz Dziekanowski bez litości dla Filipa Mladenovicia
Zachowanie Mladenovicia wywołało jednak istną burzę w przestrzeni publicznej. Głos w jego sprawie zabrał też Dariusz Dziekanowski, uważany za legendę Wojskowych. Jego stanowisko jest jednoznaczne. – Mam nadzieję, że wtorkowy występ był jego ostatnim nie tylko w Legii, ale i na polskich boiskach. Za tak skandaliczne zachowanie nie powinno być dla niego miejsca w żadnej drużynie – stwierdził w „Przeglądzie Sportowym”.
Według 61-latka finał Pucharu Polski fatalnie świadczy o polskim futbolu. – Tym razem na koronie stadionu był spokój, chuligani znajdowali się na murawie, a potem przenieśli się w okolice szatni. W podobnie prymitywny sposób zachowywali się zresztą trenerzy, którzy za pomocą pięści chcieli się przekonać, kto ma rację. Takiej antyreklamy polskiej piłki nie mieliśmy dawno i mam nadzieję, że w przyszłości nikt nie zejdzie do tego żenująco niskiego poziomu – podsumował.
Czytaj też:
Gwiazda na wylocie z Lecha Poznań. Trener wyraźnie go nie ceniCzytaj też:
Tego w Śląsku Wrocław nikt się nie spodziewał. 37-latek ma uratować zespół?