Raków Częstochowa zbity przez Atalantę. Mistrzowie Polski już poza Europą

Raków Częstochowa zbity przez Atalantę. Mistrzowie Polski już poza Europą

Łukasz Zwoliński
Łukasz Zwoliński Źródło:Newspix.pl / Lukasz Skwiot / Cyfrasport
Mistrzowie Polski nie zagrają wiosną w europejskich pucharach. Piłkarze Rakowa Częstochowa w ostatniej kolejce Ligi Europy UEFA przegrali wyraźnie (0:4) z Atalantą. Włoski zespół, choć w rezerwowym składzie, wypunktował zespół gospodarzy.

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu było wiadomo, że Raków Częstochowa dzięki wygranej ze Sturmem Graz (1:0) z przedostatniej kolejki fazy grupowej, otworzył sobie szansę na grę w europejskich pucharach na wiosnę. Mistrzowie Polski musieli jednak w czwartkowy wieczór 14 grudnia osiągnąć lepszy wynik od Austriaków. Sturm grał w Lizbonie ze Sportingiem, a częstochowianie na własnym terenie z włoską Atalantą.

Raków Częstochowa przegrał z rezerwami klubu z Serie A

Trener Gian Piero Gasperini do Sosnowca nie zabrał łącznie aż trzynastu piłkarzy, z których normalnie mógłby skorzystać. W meczu przeciwko Rakowowi nie pojawili się m.in. defensorzy Rafael Toloi czy Sead Kolasinac. Atalanta musi sobie radzić również bez Gianluki Scamakki. Szybko okazało się, że choć Włosi zagrali eksperymentalnie, to z przodu mieli jednak kilka naprawdę solidnych argumentów.

Najważniejszym był Luis Muriel. Kolumbijczyk, choć z kilkoma kilogramami za dużo, to zdecydowanie jedną-dwie półki wyżej, patrząc na panowanie nad piłką, technikę, instynkt strzelca. Efekt? Muriel, choć zagrzebany w rezerwach na co dzień, w Sosnowcu ustrzelił dwa gole. Na 1:0 po fatalnym błędzie Władysława Koczergina (strata) i na 3:0, w drugiej części, kiedy zamiast gola kontaktowego, gospodarze stracili kolejną bramkę. A Muriel tak właściwie został… nastrzelony przez Jeana Carlosa, przy heroicznej interwencji w obronie. Niestety dla gospodarzy, Raków był fatalny w destrukcji.

Nadzieja w jednym trafieniu umarła, Sporting nie pomógł

Co zaoferowali w czwartkowy wieczór mistrzowie Polski? Z pewnością pluć w brodę może sobie Łukasz Zwoliński. Dawid Szwarga postawił od początku na byłego napastnika Lechii Gdańsk, ale ten – mając w spotkaniu dwie świetne okazje na gola – zmarnował obie. W pierwszej połowie nie trafił w piłkę, z powietrza, ale przed pustą „klatką”, a w drugiej nie zmieścił piłki w siatce, strzałem głową z metra.

Gospodarze mieli też obity słupek po strzale głową Adnana Kovacevicia. Tuż przed golem na 0:3, było blisko szczęścia, ale niestety, Raków nie dobił nawet futbolówki w sytuacji, kiedy miał leżącego bramkarza. Ante Crnac nie był w stanie podnieść piłki i ucieszyć kibiców. Co ciekawe, mistrzowie Polski do końca byli blisko awansu. Wszystko za sprawą popisów Sportingu, rozbijającego Sturm w podobnych rozmiarach co Atalanta Raków.

Ostatecznie w Lizbonie skończyło się na 3:0 dla gospodarzy, a w Sosnowcu goście dorzucili jeszcze trafienie na zamknięcie. Do siatki trafił wypożyczony z Milanu belgijski brylant Charles De Ketelaere. To było bardzo smutne zamknięcie europejskich pucharów dla mistrzów Polski. Zapewne jednak to ważna lekcja dla częstochowian. Czwartkowy mecz był już pojedynkiem numer 34 tego sezonu, zliczając wszystkie rozgrywki.

Czytaj też:
Bohater Legii szczery do bólu po awansie. To było najważniejsze
Czytaj też:
Wielki sukces Legii Warszawa. Holendrzy nie mieli argumentów

Opracował:
Źródło: WPROST.pl