Łukasz Trałka dla „Wprost”: Sukces Lecha Poznań to coś ważnego dla całej polskiej piłki

Łukasz Trałka dla „Wprost”: Sukces Lecha Poznań to coś ważnego dla całej polskiej piłki

Lech Poznań
Lech Poznań Źródło: PAP / Jakub Kaczmarczyk
Łukasz Trałka nie krył entuzjazmu po meczu Lecha Poznań z FK Bodo/Glimt, w którym to Kolejorz wywalczył awans do kolejnej fazy Ligi Konferencji. – To jest sukces dla całej polskiej piłki – mówi w rozmowie z „Wprost”.

Na to, by jakakolwiek polska drużyna wygrała wiosną dwumecz w europejskich pucharach, czekaliśmy 32 lata. W końcu jednak ta sztuka udała się Lechowi Poznań, który pokonał FK Bodo/Glimt i zameldował się w 1/8 Ligi Konferencji. O bohaterach ostatniego starcia z norweską ekipą, przełamanej klątwie, randzie tego spotkania dla polskiej piłki i dyskusjach o stylu gry Kolejorza porozmawialiśmy z jego legendą i byłym kapitanem, czyli Łukaszem Trałką.

Mariusz Bielski („Wprost”): Przede wszystkim gratuluję. Chyba możemy mówić o przełamaniu klątwy, skoro polska drużyna wygrała dwumecz w fazie play-off pierwszy raz od 32 lat.

Łukasz Trałka (Były kapitan Lecha Poznań, obecnie ekspert piłkarski): Zdarzało się wygrywać pojedyncze mecze, ale awans faktycznie jest pierwszy raz od dawna. Świetna sprawa! To nie jest tylko sukces Lecha czy jego kibiców, tylko całej polskiej piłki. Musimy piąć się w górę rankingu UEFA, zdobywanie punktów jest bardzo istotne. To było ważne spotkanie również pod tym kątem. Oby losowanie następnej rundy ułożyło się tak, aby Kolejorz mógł realnie myśleć o przejście jeszcze jednej rundy.

Zwycięstwo z Bodo/Glimt powinno być dobrym kopem motywacyjnym dla Lecha także w Ekstraklasie. Nie mówię o dogonieniu Rakowa, lecz zajęciu miejsca na podium i kwalifikacji do pucharów też w następnym sezonie. Nie była to reguła dla Kolejorza, aby udanie łączyć ligę z grą w Europie.

Ogólnie polskie drużyny miały taki kłopot. Teraz w końcu to wyszło. O zdobycie tytułu naprawdę będzie trudno, bo strata jest naprawdę duża, 13 punktów. Natomiast gdyby udało się znów zająć miejsce, które zagwarantuje występy w pucharach, aby była szansa znów przeżyć takie emocje, jak teraz... To byłaby piękna sprawa.

Czytaj też:
Utalentowany napastnik otrzyma powołanie od Fernando Santosa? „Dałby sobie radę”

Wskazywanie Mikaela Ishaka jako bohatera spotkanie jest zbyt łatwe, więc zastanówmy się, kogo jeszcze z Lecha warto wyróżnić?

Boczny obrońców. Joel Pereira zaliczył asystę, a Pedro Rebocho fantastycznie bronił.

Dobry występ tego drugiego w spotkaniu z Bodo nie był oczywisty, Portugalczyk ostatnio był w bardzo słabej formie.

Tak jest, ale tym razem znakomicie spisał się w defensywie, kilka razy fajnie podłączył się z przodu. Bardzo dobre spotkanie i jego, i drugiego bocznego obrońcy. Mało widoczną na pierwszy rzut oka, ale wartościową i tytaniczną pracę wykonał również Jesper Karlstroem. Powierzono mu trudne zadanie jako jedynej typowej szóstce. Biegania, przesuwania, zamykania stref – miał tego mnóstwo i dał radę. Duże słowa uznania.

A jak się panu podobały występy tych – brzydko mówiąc – towarów eksportowych Lecha na tle silnego rywala? Mam na myśli Michała Skórasia, Filipa Szymczaka oraz Filipa Marchwińskiego.

W tym dwumeczu Filip miał najlepszą sytuację, której nie wykorzystał. Myślę o tej z pierwszego spotkania, które odbyło się w Norwegii. Skórasia i Szymczaka można pochwalić i gratulować im gry defensywnej. Szczególnie w pierwszym starciu obaj mieli bardzo dużo pracy w tyłach. Dzisiaj Michał miał mało pojedynków jeden na jeden, brakowało zrywów ofensywnych z jego strony, chociaż warto zauważyć, iż kilka razy znakomicie odebrał futbolówkę lub utrzymał ją w newralgicznym momencie. Asysty czy gola brakowało, ale pracę wykonał bardzo dużą.

Skóraś, Szymczak i Marchwiński to jest ekipa, która w tym sezonie dostaje wiele minut i zbiera cenne doświadczenie, a to dobrze. Dzisiaj na trybunach był Fernando Santos, więc pewnie obserwował ich w kontekście ewentualnych powołań. Oby zdrowie im dopisało.

Po pierwszym starciu z Bodo na poznaniaków wylała się fala krytyki za sam styl gry. A jak się panu podobało to, co Kolejorz zaprezentował dzisiaj pod kątem estetycznym?

Ja do takich krytycznych głosów podchodzę z uśmiechem. Polskie zespoły nie mają mandatu na to, by rokrocznie awansować do ćwierćfinałów czy półfinałów poważnych międzynarodowych rozgrywek w świetnym stylu. Przez ostatnie 20 lat na palcach jednej ręki można byłoby policzyć przypadki, gdy jakaś nasza drużyna chociaż wyszła z grupy...

Teraz cieszmy się z tego, że tu jesteśmy i że w tym momencie sezonu nadal możemy oglądać polski zespół w akcji, na takim poziomie i że możemy znów awansować. Co do tego stylu – najpierw trzeba skupić się, by cierpliwie budować pozycję polskiej piłki jako takiej na arenie międzynarodowej. Jako naród jesteśmy pierwsi do wyciągania błędów i wytykania ich. Czasem warto dać sobie na wstrzymanie.

Zauważył pan coś, co trzeba koniecznie poprawić w grze Lecha przed kolejnym spotkaniem w Lidze Konferencji?

Było kilka takich rzeczy. Bodo miało parę sytuacji, ale to jest po prostu dobry zespół z klasowymi zawodnikami. Na europejskiej scenie pokazali się ostatnio z bardzo dobrej strony. Potrafili pokonać AS Romę, Dinamo Zagrzeb czy Celtic. Ogrywali wielkie firmy, więc tym bardziej warto docenić to, co zrobił Lech. Trudno wyciągać na gorąco konkretne rzeczy. Na razie jestem w euforii po zwycięstwie.

Łukasza Trałki brakowało Lechowi na boisku?

No gdzie! (śmiech) Środek pola dzisiaj świetnie pracował, a Łukasz Trałka cieszył się z trybuny. Oby jak najdłużej miał ku temu powody!

Czytaj też:
Gwiazda Joao Amarala zgasła na dobre. „Porażka, odebrano mu nadzieję, tak się nie robi”
Czytaj też:
Nowy prezes Rakowa Częstochowa. Kim jest Piotr Obidziński?