Matty Cash: Po polsku umiem powiedzieć tylko „dzień dobry”. Śledzę losy tej drużyny od lat

Matty Cash: Po polsku umiem powiedzieć tylko „dzień dobry”. Śledzę losy tej drużyny od lat

Matty Cash
Matty CashŹródło:Newspix.pl / Zuma / Paul Terry
Kwestia gry Matty’ego Casha w reprezentacji Polski budzi skrajne emocje wśród kibiców i dziennikarzy. W końcu jednak na ten temat wypowiedział się sam zainteresowany. – To byłoby spełnienie marzeń – twierdzi.

Późnym wieczorem 27 września sam Matty Cash wypowiedział się na temat ewentualnych występów w reprezentacji Polski. Mówił też o swojej rodzinie i tym, na jakim etapie jest w kwestii załatwiania sobie naszego obywatelstwa. Wywiad z graczem Aston Villi wyemitowano na antenie Canal+ Sport.

Najpierw paszport, potem konkrety

Według prawego obrońcy wiele w jego temacie powinno wyjaśnić się w ciągu miesiąca lub dwóch, gdy dobiegnie końca proces przyznawania mu polskiego paszportu. – Mój agent prowadził pewne rozmowy, ale dopóki nie załatwię wszystkich formalności i dokumentów, nie mogę za wiele powiedzieć. Kiedy to się stanie, selekcjoner zdecyduje, czy dostanę powołanie – stwierdził.

Jednym z największych zarzutów wobec Casha jest ten, że decyduje się na grę dla Biało-Czerwonych, ponieważ nie mógłby liczyć na występy w kadrze angielskiej, ze względu na ogromną konkurencję. Taki argument przywołał Tomasz Smokowski z Kanału Sportowego. – Nigdy nie dostałem powołania do reprezentacji Anglii. Nigdy nie było żadnej rozmowy – wyznał.

Cash o rodzinie

– Dla moich dziadków byłby to zaszczyt. Moja babcia i dziadek urodzili się w Polsce. Rodzina Tomaszewskich. Zanim trafili na Wyspy Brytyjskie, byli jeszcze na przykład w Iranie. Później urodziła się moja ciotka i moja mama, która wyszła za mojego tatę. Moja mama płynnie mówi po polsku. Ja nie mówię po polsku. Właściwie tylko „dzień dobry”. Śledzę losy Polski od lat. Dorastając, oglądałem wiele meczów z jej udziałem. Wiedziałem, że potencjalnie mogę ją reprezentować – opowiedział Cash.

Czytaj też:
Artur Boruc pokłócił się z dziennikarzem na Twitterze. O co poszło?