Ekspert ds. wizerunku dla „Wprost” o Michniewiczu: Powinien zmienić narrację

Ekspert ds. wizerunku dla „Wprost” o Michniewiczu: Powinien zmienić narrację

Czesław Michniewicz
Czesław Michniewicz Źródło:PAP / Tom Weller/DPA
Zaraz po odpadnięciu reprezentacji Polski z mundialu w Katarze wielu polskich dziennikarzy opublikowało w mediach społecznościowych informacje, że Czesław Michniewicz zablokował ich profile. O tym, jak takie zachowanie oraz poprzednie afery mogą wpłynąć na wizerunek trenera, porozmawialiśmy z ekspertem, Łukaszem Kacą.

Założeniem, a jednocześnie priorytetem podczas mundialu w Katarze był awans do fazy pucharowej. Choć Polacy w grupie zagrali brzydki futbol, cel udało się osiągnąć i Biało-Czerwoni odpadli dopiero w 1/8 finału po meczu z Francją (1:3). Mimo porażki, ostatnie spotkanie było zdecydowanie najprzyjemniejszym dla oka kibica w wykonaniu naszej kadry, choć po awansie z grupy fani w mediach społecznościowych oraz dziennikarze nie brali jeńców i mocno krytykowali selekcjonera za styl, jakim wykazali się Polscy piłkarze.

Kadrowicze także narzekali na to, jak zagrali w grupie. Jak już wiadomo, ten temat został błyskawicznie zaćmiony przez tzw. „aferę premiową”, która miała wybuchnąć w kadrze pomiędzy meczami z Argentyną i Francją. Dla niewiedzących przypominamy – jeszcze przed wylotem do Kataru premier Mateusz Morawiecki obiecał piłkarzom premię w wysokości 30 mln zł za awans do fazy pucharowej. Te pieniądze miały wywołać podziały wewnątrz kadry, a posada Czesława Michniewicza stanęła pod znakiem zapytania.

Dziennikarze z całej Polski zaczęli wyrażać swoje zdania na temat pracy selekcjonera, a wielu z nich w zamian otrzymało blokady od zainteresowanego na Twitterze. Wybuchła zatem kolejna afera. Czy po tym wszystkim, co się wydarzyło Czesław Michniewicz wciąż powinien pozostać na swoim stanowisku. Z wizerunkowego punktu widzenia, będzie to niesamowicie trudne, o czym mówi nam specjalista.

Karol Osiński, dziennikarz sportowy „Wprost”: Czesław Michniewicz od początku swojej przygody z reprezentacją Polski nie był najlepiej nastawiony wobec dziennikarzy, a po mundialu kilku z nich otrzymało blokady w mediach społecznościowych. Nie wygląda to najlepiej. Czym mógł kierować się selekcjoner popełniając takie ruchy?

Łukasz Kaca, ekspert ds. wizerunku i komunikacji niewerbalnej: W tej sytuacji bardzo istotna jest przeszłość selekcjonera i różne zarzuty, które padały w jego stronę, przywołując poprzednie afery. Myślę, że zachowanie Czesława Michniewicza, którym wykazywał się w wywiadach i konferencjach prasowych, jest wypadkową tych rzeczy. Z jednej strony selekcjoner zdawał sobie sprawę z tego, że trzeba było wyjść z grupy, natomiast z drugiej, wcześniej był on też atakowany, choć nie mówię, że bezsensownie, ale wielokrotnie, nawet jeszcze zanim został selekcjonerem. Ta afera z „711” wpłynęła na jego kontakt z mediami, co widać do dziś.

Karol Osiński: Oczywiście, jednak warto tez zauważyć, że narracja selekcjonera na ostatnich konferencjach też uległa zmianie. Z jednej strony stał się bardziej przyjazny i chętnie udzielał wywiadów, czy komentował na bieżąco wydarzenia zarówno boiskowe, jak i medialne. Z drugiej zaś blokuje najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce, nie uzasadniając tego w żaden sposób. Czy tak powinien zachowywać się profesjonalista i, co najważniejsze, selekcjoner reprezentacji Polski?

Łukasz Kaca: To, co się teraz wydarza, jest pokłosiem tych wszystkich rzeczy, o których wspomnialem. Z jednej strony oczywiste jest, że selekcjoner powinien dyskutować z mediami. Na tym to polega. Jego obowiązkiem, jako selekcjonera, jest brać na siebie dialog z mediami. Tutaj wyszło na to i trochę zaczyna to tak wyglądać, jakby występowała zła krew między dwoma stronami. Zupełnie bezsensownie na tym etapie. Tutaj to, co ewidentnie się w nim przebija to, że on może być momentami nastawiony na ten atak. Tzn. On wie, że go będą atakować, więc on przychodzi na konferencje usztywniony.

Trener jest bardzo zręczny w rozmowie, ale na tym etapie to może być już trochę za mało, bo mamy mało konkretów. Teraz nie możemy mówić o tym, do czego selekcjoner wcześniej lubił wracać, czyli: „Poczekajmy, będzie jeszcze czas na rozliczenia”. W zasadzie ten czas przyszedł i faktycznie to było widoczne na konferencjach mundialowych, choć momentami to się kiepsko oglądało. Możemy powiedzieć, że rolą dziennikarzy jest to, żeby drążyć takie rzeczy i zadawać pytania o koncepcje, natomiast uważam, że najbardziej negatywnie wizerunkowo odbija się to na selekcjonerze, ale przy okazji również momentami rykoszetem obrywa cała reprezentacja.

Łukasz Kaca: Selekcjoner powinien dyskutować z mediami

Myślę, że wiele z tych komentarzy było niepotrzebnych, ale mam wrażenie, że one wynikają z nerwów, bo pamiętajmy, że to jest napięta sytuacja i w człowieku wisi dużo emocji. Jednak powinniśmy wymagać, żeby dyskutował z mediami, bo to jest taka pozycja, na której trzeba to robić.

Adam Nawałka nieco lepiej podchodził do relacji z dziennikarzami, było to bardziej na zasadzie „flirtu” z dziennikarzami niż takiej mini wojenki. Wchodził z nimi w dyskusję, ale też łapał relację. Wiadomo, że jak będziemy stawać w obronie mediów, to niczego nie poprawi. Uważam, że to jeszcze dołożyło presji na trenera Michniewicza.

Karol Osiński: A czy nie uważa Pan, że tych tematów w trakcie mundialu nałożyło się aż tyle, że trudno wyciągnąć jeden poważny wniosek ws. gry naszej kadry? W trakcie kadencji Czesława Michniewicza pojawiło się wiele afer, które poniekąd sprawiły, że więcej mówi się o tym, co dzieje się poza boiskiem niż na nim.

Dla kadry zupełnie inna rozmowa by jeszcze była, gdybyśmy zatrzymali bieg historii po meczu z Francją. Czyli sytuacja, w której wyszliśmy z grupy, w jakim stylu to się odbyło, wszyscy widzieli, myślę, że trener również to widział. Niepotrzebnie odbijał pałeczkę do dziennikarzy, mając zarzut, że oni w ogóle podnoszą temat tej gry, bo to trochę zaczęła być dyskusja pt.: „O co chodzi, przecież wyszliśmy”, a dziennikarze zastanawiali się, czy to nie ma znaczenia w jaki sposób. Ta kontra była bardzo niepotrzebna.

Natomiast à propos afery z premiami, doprowadzono do sytuacji bez precedensu w Polsce, jeśli chodzi o styl gry na mistrzostwach świata. Doszliśmy do momentu, w którym, odpadając z mundialu, ale wychodząc z grupy, nikt o tym nie dyskutuje. Ten temat szybko umarł. Teraz mówi się o tym, kto i ile pieniędzy miał wziąć i w tym sensie jest to bez precedensu, że chyba nigdy nie było takiej sytuacji, w której piłkarze, wracając po mundialu, rozmawiali o pieniądzach. Zawsze dyskutowaliśmy o mundialu.

Tutaj doszliśmy do sytuacji, w której nasza gra stała się ostatnią rzeczą. Wydaje się, że zarówno dla Cezarego Kuleszy, jak i Czesława Michniewicza największą zagwozdką jest to, żeby się dogadali, bo doszliśmy do momentu, że to, co dzieje się wokół selekcjonera, zaczęło wpływać na reprezentację Polski. Teraz nie mówimy o jednostce, ale to też decyzja całej reprezentacji.

Karol Osiński: Piłkarze odnosili się w mediach do stylu gry, ale przez dłuższy czas nie wspominali nic o premiach. Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak zabrali głos po rozwoju całej afery i choć ostatecznie wyszło na to, że pieniędzy nie dostaną, a selekcjoner wcześniej miał się ich zrzec, to i tak jemu oberwało się najmocniej.

Łukasz Kaca: Okazuje się, że w takich sytuacjach nie ma znaczenia, czy ktoś dostał pieniądze lub nie. Paradoksalnie, że ta sytuacja nie odbiła się negatywnie na premierze Morawieckim, który zaproponował te pieniądze, tylko dużo bardziej na trenerze i piłkarzach. Wiemy, że taka sytuacja i dyskusja, która pojawiła się pomiędzy meczami reprezentacji, na pewno nie była czymś pożądanym.

Kadra nie powinna dyskutować o czymś takim w trakcie mundialu. Z drugiej strony wypowiedzi selekcjonera Michniewicza zaczęły się klarować, ale to tak naprawdę była sytuacja, w której wszyscy zastanawiali się, czy powinni lub nie powinni wziąć tych pieniędzy. Wizerunkowo to jest absolutny strzał w kolano, to po pierwsze, a po drugie trener zdejmuje z reprezentacji tę otoczkę, która jest najważniejsza dla ludzi, którzy na nią patrzą. Mówię o tym, że gra dla reprezentacji jest honorem i sytuacją, w której jedziemy grać dla Polski, a zaczęliśmy dyskutować „kto, ile i dlaczego?”.

Łukasz Kaca: Trener powinien zastopować temat premii w odpowiednim momencie

Karol Osiński: Piłkarze jechali do Kataru ze świadomością gratyfikacji pieniężnej, selekcjoner także. Czy nie uważa Pan, że selekcjoner nie ucierpiałby tak mocno wizerunkowo, gdyby uciął ten temat w odpowiednim czasie?

Łukasz Kaca: Bardzo dużym błędem było to, że nie zostało to zastopowane przez trenera po fazie grupowej. Teraz temat ten się wylewa i z drugiej strony sprawa czysto wizerunkowa jest taka, że ta reakcja była za wolna. Ja wiem, że oni próbowali zareagować jak najszybciej, ale na pewno nie po takiej aferze, gdzie nie ma głosu ze strony trenera i Roberta Lewandowskiego, który był bezpośrednio w to zaangażowany. Warto przypomnieć, że kapitan bezpośrednio podkręcił aferę tym krótkim wywiadem po meczu z Francją.

Wizerunkowo największym problemem jest to, że my dzisiaj dyskutujemy o tym, czy trener powinien zostać nie ze względu na to, jaki ma plan na reprezentację i co chce z nią zrobić, tylko o tym, czy to jest właściwy człowiek na właściwym miejscu nie ze względu na umiejętności szkoleniowe, ale na to, co wydarzyło się PR-owo z naszą reprezentacją dookoła. To z całą pewnością jest nieporządne.

Karol Osiński: A załóżmy teraz, że trener zostaje. Co musi zrobić, żeby kibice, piłkarze i zarząd zapomnieli o tych wszystkich sytuacjach i poprawić swój wizerunek?

Łukasz Kaca: Jeśli trener zostanie, to powinno się zmienić jego podejście. Jeśli jakoś dogada się z Cezarym Kuleszą, to to trener powinien zacząć dialog w inny sposób, mówiąc o swoich planach, o tym, co on chce zrobić, bo jednocześnie trzyma te karty przy orderach. Mało dyskutujemy o tym, co dzieje się w kadrze, a jednocześnie wypływają tematy, które są całkowicie poza kadrowe.

To spowodowało dysproporcję, która mówi tak: „Ważniejszymi tematami są premie i konflikty”. O tym też wspominał Robert Lewandowski. Coraz mniej trenerów mówi o tym, co będzie dalej. Myślę, że tego tutaj najbardziej brakło zarówno dziennikarzom, jak i selekcjonerowi. Powinien więcej mówić o swojej refleksji futbolowej, o tym, co chciał zrobić i co mu się udało lub nie. Mniej przerzucania na te tematy poboczne. Jeśli trener Michniewicz zostanie na swoim stanowisku, to powinien zmienić narrację.

Z drugiej strony dobre dla niego będzie odcięcie się i wyjaśnienie, co już w jakimś sensie trener robi. Może byłoby wymagane, żeby spotkać się z reprezentacją czy przedstawicielami największych piłkarzy i ustalenia wspólnej wersji. Bo to, co teraz się dzieje, jest takim rozkręcaniem koła zamachowego. Wszyscy coś powiedzieli i te wersje są gdzieniegdzie spójne i rozbieżne, ale dalej nie dyskutujemy co z naszą reprezentacją i myślę, że to jest największy problem.

Czytaj też:
To nie koniec kłopotów Michniewicza. Kolejna współpraca zostanie zakończona
Czytaj też:
Kolejny kandydat odpada z gry o stanowisko selekcjonera Polaków. „Nie ma szans”