Jak zwykle po meczach reprezentacji Polski tak i teraz wystawiliśmy noty każdemu z Biało-Czerwonych. Wszyscy liczyli, że na tle Wysp Owczych drużyna Fernando Santosa zaprezentuje się przekonująco, ofensywnie, odważnie i pokaże sportową złość po kompromitacji w Kiszyniowe. Nic takiego nie miało miejsca. Choć wygraliśmy 2:0, oceny dla naszych rodaków nie mogą być wysokie. Klasycznie posłużyliśmy się skalą od 1 do 10, aczkolwiek nikt nie zasłużył na coś więcej niż „wyjściówka”.
Oceny po meczu Polska – Wyspy Owcze
Wojciech Szczęsny (bez oceny) – Mógłby się zgłosić do urzędu pracy, bo był niemalże bezrobotny.
Tomasz Kędziora (3) – Niepewny, a momentami wręcz zagubiony. Krył na radar, a do tego to właśnie jego minął jeden z Farerów, kiedy ci wykreowali sobie jedyną sytuację do zagrożenia naszej bramce. Potem się nieco ogarnął, ale nie emanował spokojem. A wypadałoby z takim przeciwnikiem.
Jan Bednarek (4) – Był taki moment, gdy niepotrzebnie dał się wyciągnąć przeciwnikom, złamał linię i mało brakowało, a mielibyśmy kłopoty z tego tytułu. Poza tym jednak przyzwoicie wywiązywał się ze swoich obowiązków.
Jakub Kiwior (5) – Najlepszy z naszego bloku defensywnego. Solidny w tyłach, nie popełnił żadnego większego błędu. Do tego często próbował rozgrywać od tyłu i przyspieszać grę podaniami z pominięciem ślamazarnej drugiej linii. Niestety na niewiele się to zdawało, skoro reszta wolała stać jak słupy soli. Posłał też parę niecelnych dośrodkowań, lecz nie było to jego podstawowe zadanie, więc zostaje rozgrzeszony w tym aspekcie. Przeciwnie, jak to świadczy o reszcie, że stoper musiał brać się za centrowanie?
Bartosz Bereszyński (4) – Nastawiony ofensywnie, parę razy podłączył się do ataku i centrował, aczkolwiek konkretów z tego nie było. Współpraca ze Skórasiem? Praktycznie nie istniała i obwiniamy za to obie strony. W tyłach nie było źle, aczkolwiek raz urwał mu się Edmundsson, przez co zrobiło się gorąco pod naszym polem karnym.
Grzegorz Krychowiak (2) – Kolejny raz potwierdził, dlaczego nie powinien być częścią tej drużyny i mityczna osobowość nic nie zmienia w tej kwestii. On po prostu piłkarsko nie dojeżdża. Przy rozegraniu bezużyteczny. Kiedy mieliśmy piłkę, Krychowiak chował się za rywalami, jakby nawet wtedy ich krył. Brakowało mu refleksu i odpowiednio szybkich reakcji. Ponadto parę razy źle się ustawił, co w starciu z takim przeciwnikiem nie powinno mu się przytrafić.
Piotr Zieliński (5) – Najbardziej aktywny z Polaków. Brał na siebie odpowiedzialność za ofensywne poczynania naszego zespołu, ale sam bywał bardzo niedokładny. Gdyby nie to, dostałby wyższą ocenę, ponieważ to jednak on: a) posłał dobre dośrodkowanie do Lewandowskiego, po którym ten trafił w poprzeczkę; b) wykonał znakomity rajd, by następnie podać do naszego kapitana; c) oddał całkiem groźny strzał w 37. minucie. Starał się przyspieszać grę, ale brakowało mu precyzji.
Michał Skóraś (2) – Nie pamiętamy ani jednego dobrego zagrania wychowanka Lecha Poznań z tego starcia. Bynajmniej nie są to oznaki naszej demencji, lecz fatalnego występu skrzydłowego.
Jakub Kamiński (4) – Podobny casus do Zielińskiego, aczkolwiek bardziej w negatywną stronę. Jeśli pomocnik Napoli bywał niedokładny, to o skrzydłowym Wolfsburga można napisać to samo i pomnożyć razy dwa. Posłał dwa całkiem obiecujące podania (jedno z nich zmarnował Lewandowski), ale to za mało jak na występ przeciwko półamatorskiej drużynie. Poza tym irytował na przykład wieloma niecelnymi dośrodkowaniami.
Robert Lewandowski (5) – I jak tu go miarodajnie ocenić? Z jednej strony strzelił dwa gole i załatwił nam zwycięstwo. Z drugiej oprócz wykorzystania „jedenastki” i oddania celnego uderzenia na 2:0 wyglądał fatalnie. Piłka mu odskakiwała nawet w dogodnych sytuacjach (jak po akcji Zielińskiego lewą stroną), zmarnował też akcję sam na sam oraz całkiem niezłą okazję po strzale głową, gdy trafił w poprzeczkę. Jeżeli już schodził do rozegrania, brakowało mu dokładności. Bardzo niejednoznaczny występ.
Arkadiusz Milik (3) – Można go pochwalić za jeden niezły strzał głową. I to by było na tyle z zalet jego występu. Nie panował nad piłką, nie przydawał się w rozegraniu, nie wygrywał zbyt wielu pojedynków… Niemalże bezużyteczny.
Sebastian Szymański (3) – Spędził na boisku około pół godziny, aczkolwiek przez cały ten okres pozostawał niewidoczny. Gdy wchodził, liczyliśmy na błysk rodem z Fenerbahce, gdzie ofensywny pomocnik spisuje się kapitalnie. Nic takiego nie miało miejsca, ponieważ wychowanek Legii Warszawa nie zaliczył ani jednego błyskotliwego zagrania, choć miał jeden obiecujący przechwyt.
Paweł Wszołek (4) – Wszedł za beznadziejnego Skórasia i zaprezentował się od niego lepiej, ale tylko trochę. W ciągu 45 minut zdołał przeprowadzić jedną niezłą akcję, kiedy urwał się spod krycia, a później oddał zablokowany strzał. Poza tym nie wniósł nic wartościowego, ale na szczęście też nic nie zwalił w tyłach. Złapał też dość głupią żółtą kartkę.
Karol Świderski (5) – Grał niechlujnie, lecz i tak wprowadził w szeregi obronne rywali więcej zamieszania niż Milik. Dodatkowo to właśnie napastnik Charlotte FC zaliczył asystę przy bramce na 2:0. Plusik za to przytomne rozegranie akcji po wysokim przechwycie.
Damian Szymański i Kamil Grosicki (bez oceny) – Grali zbyt krótko.
Czytaj też:
Tomasz Hajto skrytykował Roberta Lewandowskiego. Padły mocne słowaCzytaj też:
Matty Cash wymownie o atmosferze w kadrze. Przyjeżdża tu tylko po jedno