18. kolejka włoskiej Serie A rozpoczęła się absolutny hitem i pojedynkiem na szczycie. SSC Napoli podjęło przed własną publicznością Juventus, a spotkanie spełniło wszelkie oczekiwania kibiców Azzurrich. Inaczej powiedzą fani Bianconerich. Gole, walka i emocje – to wszystko złożyło się na minione 90 minut. Od pierwszych minut mecz zaczęło trzech Polaków: Arkadiusz Milik, Wojciech Szczęsny (Juventus) i Piotr Zieliński (SSC Napoli).
SSC Napoli – Juventus. Duet Osimhen – Kwaracchelia był nie do zatrzymania
Pierwsze minuty meczu należały do gospodarzy. Podopieczni Luciano Spalettiego atakowali lewą flanką, gdzie stacjonował kapitalny w tym sezonie „Kwaradona” i robił szum, wprowadzając niepokój w defensywie rywali. W 7. minucie byliśmy świadkami nieprzyjemnego zdarzenia, kiedy to Angel Di Maria został mocno kopnięty przez przeciwnika i musiały interweniować służby medyczne.
Na otwarcie wyniku nie przyszło długo czekać. W 14. minucie meczu Matteo Politano dośrodkował piłkę z prawej strony boiska, którą potężnym wolejem uderzył Kwaracchielia, ale Wojciech Szczęsny sparował ją w stronę Victora Osimhena. Nigeryjczyk pokonał Polaka mocnym strzałem głową, jednocześnie pozbawiając go możliwości pobicia rekordu Samira Handanovicia z sezonu 2010/11.
W kolejnych minutach zawodnicy Massimiliano Allegriego nieco odważniej ruszyli do przodu. W 21. minucie Angel Di Maria oddał bardzo mocny strzał zza pola karnego i trafił w poprzeczkę. Kilkukrotnie do defensywy cofał się Arkadiusz Milik, którego interwencje były skuteczne. Następnie Polak oddał strzał głową na bramkę Mereta, ale bramkarz był czujny.
Azzurri nie zamierzali spoczywać na laurach. W 38. minucie Osimhen wykorzystał złe przyjęcie piłki Bremera i wyłożył piłkę Kwaraccielii, który mocnym i technicznym strzałem po ziemi pokonał Wojciecha Szczęsnego i podwyższył na 2:0.
Juventus odpowiedział niemal natychmiastowo, bo już dwie minuty później Angel Di Maria wykonał kapitalną akcję i po zgraniu Milika pokonał bramkarza gospodarzy.
Po dwóch doliczonych minutach gry sędzia wysłał piłkarzy na przerwę.
Koncert SSC Napoli w drugiej połowie
Piłkarze nie zwolnili tempa w drugiej połowie. Już w pierwszych minutach zobaczyliśmy nieprzyjemną sytuację z udziałem Victora Osimhena i Manuela Locatelliego. Włoch „nadział się” na łokieć Nigeryjczyka i mocno ucierpiał. W 55. minucie gospodarze wywalczyli korner, po którym środkowy obrońca Rrahmani oddał potężny strzał wolejem, nie dając szans Szczęsnemu i podwyższył wynik na 3:1.
Massimiliano Allegri natychmiastowo zareagował na wydarzenia boiskowe i w konsekwencji zdjął Milika Locatelliego, wpuszczając w ich miejsca Keana i Paredesa. Chwilę później Victor Osimhen zepsuł niemal stuprocentową sytuację po kolejnym błędzie Bremera, który za lekko podawał do Alexa Sandro. Ta akcja uświadomiła piłkarzy Luciano Spalettiego, że mogą ruszyć po kolejne gole.
Stara Dama miała ogromne problemy z wyjściem z własnej połowy, choć podejmowali próby. Bramkarz Napoli był niemal bezrobotny. W 65. minucie Kwarccielia posłał piłkę na głowę Osimhena, a ten ponownie nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu, strzelając na 4:1. Bianconeri próbowali wszelkich sposobów na wyprowadzenie ataku i choć minimalnie odrobić straty, jednak nic z tego nie wyszło.
Siedem minut od ostatniego gola piłka trafiła pod nogi pomocnika Napoli, Eljifa Elmasa, który po akcji z lewej strony oddał mocny strzał i po rykoszecie piłka trafiła do siatki, a wynik na tablicy wyników pokazał 5:1. Luciano Spaletti zdjął z boiska Piotra Zielińskiego i Victora Osimhena, a dał szansę gry Tanguyowi Ndombelemu oraz Giacomo Raspadoriemu.
Zrezygnowany Juventus nie miał żadnych argumentów do samego końca spotkania. Massimiliano Allegri pozwolił na grę młodym zawodnikom, jednak nawet oni nie byli w stanie przebić się przez rozpędzoną maszynę, jaką dzisiaj było SSC Napoli. Arbiter doliczył trzy minuty, po których zakończył to jednostronne widowisko. Azzurri podwyższyli prowadzenie w tabeli Serie A nad Juventusem i AC Milanem do 10. punktów.
Czytaj też:
Myśleli, że to Wojciech Szczęsny. Jego żona opowiedziała o komicznej pomyłce na Gali Mistrzów SportuCzytaj też:
Arkadiusz Milik bohaterem Juventusu! Świat zachwyca się golem Polaka