Bardzo możliwe jest, że jeszcze tej zimy Kamil Glik zmieni klub. Do realizacji takiego scenariusza dąży Benevento. Zespół ten występuje w Serie B, na drugim poziomie rozgrywkowym w Italii, ale nawet tam reprezentant Polski znacznie zawodzi. Do tego „Czarownice” mają z nim jeszcze jeden poważny problem.
Kamil Glik rozczarowuje w Benevento
O problemie stopera czytamy na portalu onet.sport.pl, na którego łamach wypowiedział się Fabio Tarallo, dziennikarz sportowy z Benewentu. – Klub na pewno potrzebuje dobrej oferty, ale jego przygoda z Benevento bez wątpienia zbliża się ku końcowi. Jeśli nie teraz, to wraz z końcem sezonu – powiedział Włoch.
Choć Czarownice wiązały duże nadzieje z liderem Biało-Czerwonych, ten nie spełnił ich oczekiwań. W rundzie jesiennej wystąpił 11 ligowych spotkaniach, ale było o nim głośno głównie z powodu słabych występów i popełnianych błędów. Szczególnie dużą krytykę Glik zebrał po spotkaniu z Frosinone. Wtedy otrzymał czerwoną kartkę po 24 minutach gry, a następnie został ukaranym trzema meczami dyskwalifikacji. To był zresztą drugi raz w sezonie 2021/22, kiedy Polak został wyrzucony z boiska przez sędziego – wcześniej stało się tak w starciu z Como.
Zbliża się transfer Kamila Glika. Na przeszkodzie stoją sprawy finansowe
– Był często nieuważny w obronie, a do tego złapał lekkomyślnie czerwone kartki – stwierdził Tarallo. Dziennikarz dodał też, że sporym kłopotem dla Benevento jest też pensja Glika, nieadekwatna wobec prezentowanej przez niego jakości.
– Mówimy o kwocie 2,5 mln euro za każdy sezon. To środki, które klub może wykorzystać na innego zawodnika. Udinese było jednym z najbardziej zainteresowanych klubów, ale wszystko rozbiło się o zarobki zawodnika. Jego oczekiwania były za wysokie. Uważam zresztą, że przy takiej pensji ciężko będzie mu pozostać w Serie A – stwierdził Tarallo.
Czytaj też:
Puchar Narodów Afryki 2022. Sędzia dwukrotnie kończył mecz. Boisko opuszczał w eskorcie policji