Tuż po tym, jak Sebastian Świderski został prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej, rozmawiał z dziennikarzami między innymi na temat znalezienia następcy dla Vitala Heynena. Działacz został zapytany wprost o kandydaturę Nikoli Grbicia, którego doskonale zna z ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. – Jestem za tym, aby on objął stery – powiedział bez ogródek. Co na to sam szkoleniowiec?
Ważne sprawy rodzinne
O możliwości przejęcia Biało-Czerwonych przez Serba mówiło się już od kilku tygodni. – Tylko szalony człowiek nie chciałby prowadzić Polaków. Więc tak, byłbym zainteresowany, jeśli dostałbym taką propozycję. Polska to wielki zespół, olbrzymie wyzwanie dla każdego trenera – przyznał sam Grbić w wydaniu „Przeglądu Sportowego” z 28 września.
Szkoleniowiec ten został zapytany również o sprawy rodzinne, na których korzyść niegdyś odrzucił propozycję prowadzenia reprezentacji Francji. – To pewnie byłoby problematyczne. Jeśli zapyta pan polskich zawodników z reprezentacji, jak wyglądało ich życie prywatne tego lata, gdy mieli Ligę Narodów, później igrzyska olimpijskie i jeszcze mistrzostwa Europy, na pewno dużo by panu na ten temat powiedzieli. To nie jest łatwe, zwłaszcza w dzisiejszej siatkówce, gdy gra się tak wiele spotkań – stwierdził.
Igrzyska w Paryżu najważniejsze
Grbiciowi ewidentnie podoba się jednak wizja poprowadzenia Biało-Czerwonych. – Najważniejszą imprezą byłyby igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 roku i wcześniejsze turnieje miałyby oczywiście duże znaczenie, ale nowy trener Polaków musiałby budować z zespół o tym, aby był on najsilniejszy właśnie we Francji za trzy lata – stwierdził.
Aby Serb mógł przejąć polską reprezentację, musiałby albo łączyć te obowiązki z pracą w Perugii, albo zrezygnować z niej. Co zrobiłby, gdyby otrzymał ultimatum od władz klubu? – Nie wiem, ale mam pewne przypuszczenia, jak mogłyby zareagować władze Perugii – zakończył ten temat enigmatycznie. – To nie jest dobry pomysł – powiedział już na ten temat dyrektor sportowy włoskiego klubu.
Czytaj też:
Matty Cash: Po polsku umiem powiedzieć tylko „dzień dobry”. Śledzę losy tej drużyny od lat