Jastrzębski Węgiel nie miał łatwego życia w sezonie 2021/22, jeśli chodzi o rywalizację z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Drużyny te grały ze sobą aż 10 razy w tym sezonie. Tylko dwa razy ekipa z Jastrzębia-Zdroju okazywała się lepsza. – W samej rundzie zasadniczej poza ZAKS-ą przegraliśmy tylko z Projektem Warszawa i Aluronem CMC Wartą Zawiercie, ale tamte mecze kończyły się tie-breakami. W Lidze Mistrzów niby weszliśmy do czwórki, ale znów naszym katem okazała się ekipa z Kędzierzyna-Koźla – powiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.
Jakub Popiwczak kończy sezon z ogromnym niedosytem
Jastrzębski Węgiel przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w sezonie 2021/22 prawie na każdym polu. Dwa zwycięstwa Jastrzębi to był mecz Superpucharu Polski i trzecie spotkanie o mistrzostwo PlusLigi. Popiwczak miał nadzieję, że ta druga wygrana poniesie jego drużynę do dalszej walki o mistrzostwo Polski. – Po zwycięstwie w trzecim spotkaniu, gdy przedłużyliśmy rywalizację finałową, zyskaliśmy skrzydła. Zagraliśmy wtedy nasz najlepszy mecz w tej serii finałowej, przeciwstawiając się tak silnemu rywalowi jak ZAKSA – powiedział libero Jastrzębskiego Węgla. Zawodnik liczył na mentalnego kopa po zwycięstwie. – Ale to rywale nas przygnietli i nie dali oddychać – dodał siatkarz.
Przed Popiwczakiem kolejne wyzwanie – kadra narodowa
Jakuba Popiwczaka czeka poważna rywalizacja o miejsce w zespole z dwukrotnym mistrzem świata Pawłem Zatorskim. Na razie jednak ma w głowie tylko odpoczynek. – Wiadomo, że jeśli chodzi o reprezentację, to mój apetyt jest ogromny, zwłaszcza że zbliżają się mistrzostwa świata w Polsce. Bardzo chciałbym się znaleźć w składzie na mundial – powiedział libero. - Pamiętam, gdy osiem lat temu odbywał się w naszym kraju, siedziałem przed telewizorem i emocjonowałem się tymi spotkaniami. Teraz chciałbym móc to przeżyć jako uczestnik, tym bardziej, że znów jesteśmy gospodarzami, a Polska broni tytułu - dodał jeszcze siatkarz w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Czytaj też:
Legendarny trener Wisły wskazał przyczyny niepowodzenia. Zaapelował też do Jerzego Brzęczka