Internauci śledzący konta Karola Kłosa w mediach społecznościowych zapewne zauważyli, że w ostatnim czasie siatkarz zdecydował się na dwa kolejne tatuaże. Na ciele siatkarza pod koniec marca pojawił się karabin z kwiatami wetkniętymi w lufę oraz tekst „Idi na ch**”, jednoznacznie kojarzący się z wojną w Ukrainie. Przypomnijmy, te słowa przypisywane są ukraińskim żołnierzom z Wyspy Węży, którzy w ten sposób odpowiedzieli na wezwanie Rosjan do poddania się.
O to, dlaczego reprezentant Polski zdecydował się na taką formę protestu przeciwko wojnie, zapytał go dziennikarz Sport.pl. – Zrobiłem to wyłącznie dla siebie. Po pierwsze te tatuaże mi się podobają, a po drugie mają bardzo mocny przekaz. Myślę, że właśnie taki powinien być – zaznaczył.
Karol Kłos o swojej roli w reprezentacji
Karol Kłos od początku mistrzostw świata pełni rolę rezerwowego, ponieważ podstawowymi środkowymi w kadrze Nikoli Grbicia są Mateusz Bieniek i Jakub Kochanowski. Zawodnik PGE Skry Bełchatów wchodzi tylko na zmiany zadaniowe i nie ukrywa, że jest mu „trochę smutno” z powodu swojej obecnej pozycji w drużynie.
Patrzę na świetną atmosferę, do tego pamiętam, jak grałem kilka lat temu i bardzo chciałbym być na boisku, dołożyć cegiełkę do wygrywania. Ale to dla mnie ogromna duma, szczęście i wyróżnienie być w tym nowym projekcie – zaznaczył.
Jak zauważył Kłos, w ostatnich latach kadra przeszła poważne roszady. W zespole zostało już tylko kilku zawodników, którzy razem z nim w 2014 roku sięgnęli po mistrzostwo świata. – Dinozaurów sprzed ośmiu lat jest w kadrze coraz mniej, fantastyczne jest to, że po różnych perypetiach ja jestem I jestem gotowy pomóc. W sumie bardziej jest mi miło, niż przeżywam, że nie gram – zadeklarował.
Czytaj też:
Quiz dla kibiców siatkówki. Rozpoznasz reprezentantów Polski na zdjęciach?