Reprezentacja Polski zakończyła fazę grupową tegorocznych mistrzostw świata w siatkówce tylko z jednym straconym setem. W 1/8 finału Biało-Czerwoni gładko ograli Tunezję, a pierwsze ciężkie potyczki czekały na nich w ćwierćfinale i półfinale. Podopieczni Nikoli Grbicia dopiero po tie-breakach pokonywali kolejno Amerykanów i Brazylijczyków, co przed finałem czempionatu rodziło pytanie o ich dyspozycję fizyczną.
Obawy kibiców starał się rozwiać Bartosz Kurek. – Wystarczy sił. Teraz jesteśmy na takiej fali, że moglibyśmy grać przez miesiąc pięciosetówki. Jesteśmy dobrze przygotowani i widać, że wytrzymujemy to i fizycznie, i mentalnie – deklarował cytowany przez WP SportoweFakty.
Kadziewicz o przyczynach porażki Polaków
Polacy ostatecznie przegrali z Włochami, którzy górowali nad nimi w każdym aspekcie gry. Jak w programie „Misja Sport” oceni Łukasz Kadziewicz, wynikało to w dużej mierze z aspektów fizycznych. – Nie szukałbym winnych, ale nie wytrzymaliśmy fizycznie. Zabrakło prądu, ostatniego, szybkiego kroku pozwalającego pójść w górę, po prostu czegoś ekstra, czego potrzebujesz w walce już na samym końcu turnieju – stwierdził.
Były reprezentant przypomniał, że podopieczni Grbicia rozegrali po pięć setów w meczach z Amerykanami i Brazylijczykami. Jak dodał, siatkarze nie są „maszynami” i mimo wytrenowania na bardzo wysokim poziomie nie są w stanie oszukać "fizyki". – Zawodnicy twierdzą, że czuli się świetnie, ale gołym okiem było widać, że szczególnie na "piłkach wysokich", gdy trzeba było walczyć na podwójnym bloku, Polacy mieli bardzo duże problemy – dodał.
Czytaj też:
Bardzo trudny quiz siatkarski. 50 proc. będzie dużym osiągnięciem