Polskie siatkarki musiały się bardzo szybko pozbierać po porażce z Serbią w trzecim meczu fazy grupowej mistrzostw Europy. Po trzech spotkaniach podopieczne Stefano Lavariniego miały sześć punktów i zajmowały drugie miejsce w swojej grupie. Taką samą liczbę oczek miały kolejne rywalki Biało-Czerwonych, które dość niespodziewanie przegrały 0:3 z Ukrainkami.
Dobre otwarcie Polek i nerwówka w końcówce
Mecz Polska – Belgia rozpoczął się po godz. 20:00 od bardzo dobrej gry Biało-Czerwonych. Nasze siatkarki szybko wyszły na prowadzenie 3:0, które potem powiększały. Kiedy na tablicy widniał wynik 3:7 Kris Vansnick poprosił o przerwę, by wybić rywalki z rytmu i dać kilka wskazówek swoim podopiecznym. Na szczęście dla Polek na nic się to nie zdało, a Biało-Czerwone wciąż uciekały swoim przeciwniczkom. Drugą przerwie selekcjoner reprezentacji Belgii poprosił przy wyniku 12:5.
Liderka gospodyń – Britt Herbots pomogła swoim koleżankom wywalczyć kilka punktów z rzędu i przy wyniku 13:10 poirytowany odmianą obrazu gry Stefano Lavarini poprosił o time-out. W końcówce Polki musiały być szczególnie czujne, bo duża liczba niewymuszonych błędów spowodowała, że przewaga stopniała do dwóch „oczek” (20:18), w związku z czym trener poprosił o kolejny czas. Ostatecznie nasze zawodniczki zatriumfowały 25:22 na inaugurację tego spotkania.
Błędy własne zadecydowały o wyniku w drugim secie
Mając z tyłu głowy końcówkę tego spotkania i mecz z Serbkami Biało-Czerwone musiały zachować koncentrację i skuteczność w kolejnej partii. Początek drugiego seta był bardziej wyrównany, a obie ekipy szły łeb w łeb aż do wyniku 8:8. Wtedy Polki wyszły na prowadzenie 12:9 po kilku indywidualnych błędach Belgijek.
Britt Herbots szukała sposobu na przeciwniczki i niestety razem z koleżankami go znalazła, bo Belgijki doprowadziły do wyrównania 19:19. Polki chwilę później zdobyły dwa punkty z rzędu, w tym Martyna Łukasik popisała się pojedynczym blokiem i podopieczne Stefano Lavariniego odzyskały prowadzenie. Niestety na własne życzenie nasze siatkarki straciły prowadzenie i przy wyniku 23:23 czekała nas nerwówka. Na szczęście przy setbolu gospodynie się pogubiły, dzięki czemu ten set padł łupem Biało-Czerwonych 25:23.
Polki wygrały trzeciego seta
Trzeci set zaczął się od świetnego ataku Magdaleny Stysiak. Belgijki dotrzymywały kroku przeciwniczkom, które dawały im prezenty zagrywając w aut. Mimo wyrównanej gry Biało-Czerwone coraz częściej zaczęły blokować Britt Herbots, na której opierała się cała gra gospodyń. Jakby tego było mało, przy wyniku 7:6 atakiem z drugiej linii popisała się... Maria Stenzel, czyli nasza libero. Zaskoczona rywalka rzuciła się do obrony, ale nie dała rady.
Wraz z biegiem tej partii Biało-Czerwone miały zaczęły mieć podobny problem, co w starciu z Serbią, a mianowicie nie mogły wykorzystać kontrataków. To sprawiły, że gospodynie wyszły na dwupunktowe prowadzenie – 10:12. Stefano Lavarini wprowadził Monikę Fedusio, która najpierw skończyła swój atak, a potem świetną zagrywką przyczyniła się do wygrania kolejnej akcji, dzięki czemu Polki doprowadziły do wyrównania.
Przy wyniku 14:15 doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Zdaniem Belgijek Joanna Wołosz dotknęła piłki w bloku, challenge nie rozwiał wątpliwości, co sprawiło, że gospodynie zaczęły się awanturować, ale ich słowa nie zmieniły decyzji sędziego. Po tej sytuacji Biało-Czerwone odskoczyły rywalkom, a ten set ostatecznie zakończył się wynikiem 25:21, a cały mecz 3:0 dla reprezentacji Polski.
Czytaj też:
Tomasz Fornal zdradził, jaki jest plan. Tego potrzebowali polscy siatkarzeCzytaj też:
Bartosz Kurek wymijająco o decyzji Nikoli Grbicia. Enigmatyczne słowa kapitana