W dniach 28-30 stycznia polscy skoczkowie narciarscy brali udział w konkursach w Willingen. Po jednym z prologów wydawało się, że powoli wracają do formy, ale później ich wyniki nie były już tak dobre. Największego pecha miał jednak Piotr Żyła, który wraz ze Stefanem Hulą został zdyskwalifikowany.
Fatalne wyniki Piotra Żyły i Kamila Stocha w Willingen
Międzynarodowa federacja narciarska miała bowiem wątpliwości co do sprzętu, którego używali nasi reprezentanci. Kontroler stwierdził, że ich nowe buty nie spełniają kryteriów i w związku z tym anulował ich wyniki z konkursu indywidualnego, który odbył się w sobotę. Żyła może być tym faktem bardzo rozczarowany, ponieważ w tamtych zawodach zajął 14. miejsce.
Pech dotknął Biało-Czerwonych także następnego dnia. Arbitrzy w pewnym momencie zdecydowali się obniżyć belkę startową aż o dwa poziomy, co z jednoczesnym pogorszeniem warunków atmosferycznych oznaczało, że oddanie dalekiego skoku graniczyło z cudem. Na tej decyzji mocno stracił zarówno Żyła, jak i Stoch. Pierwszy skoczył na 110 metrów, drugi na 115 i obaj nie zakwalifikowali się do drugiej serii.
Piotr Żyła skomentował decyzje FIS
Żyła uważa, że to decyzja organizatorów konkursu zadecydowała o ich fatalnych rezultatach i szybkim odpadnięciu z zawodów. Dał temu wyraz na swoim profilu instagramowym.
„Podsumowując weekend w Willingen: FIS po raz kolejny pokazało, że nas nie chce. No trudno, trzeba zmierzyć się z przykrą rzeczywistością i walczyć dalej. Jakieś pomysły zawsze są. Wiadomo też mam naturę polską. Także albo wszystko, albo nic. Miłego wieczoru” – napisał skoczek urodzony w Cieszynie. Wpis opatrzył także hashtagiem „wku******” i zdjęciem… Kaktusa.
instagramCzytaj też:
Wyjaśniamy, dlaczego Czesławowi Michniewiczowi wypomina się liczbę „711”. Chodzi o korupcję