Freakowe federacje przeżywają niesamowity boom popularności na rynku sportów walki, zwłaszcza jeśli chodzi o publiczność złożoną z młodzieży. Często generują wielokrotnie większe zainteresowanie niż klasyczne sportowe imprezy, gdzie walczą ze sobą profesjonaliści. Dlaczego więc coraz więcej zawodowców decyduje się na występy na przykład pod szyldem Fame MMA? Na taki krok zdecydował się między innymi Kamil Łaszczyk, który jasno wyjaśnił powód takiego wyboru.
Kamil Łaszczyk zmierzy się z Ferrarim podczas Fame MMA
Przypomnijmy, że już wcześniej na podobne kroki decydowali się uznani sportowcy. Jakiś czas temu na tego typu gali walczył między innymi Damian Janikowski, czyli medalista olimpijski w zapasach. Pierwszy występ w Fame MMA zaliczył też już Artur Szpilka, największa polska gwiazda boksu ostatnich lat.
Teraz w ich ślady poszedł również wspomniany Łaszczyk – niepokonany od 32 starć. Wątpliwe więc, aby poległ także podczas zbliżającej się gali. Ogłoszono bowiem, że 3 lutego ma on zmierzyć się z niejakim Amadeuszem „Ferrarim” Roślikiem, kontrowersyjnym youtuberem oraz gwiazdą freak fightów.
Kamil Łaszczyk zarobi w Fame MMA 11 razy lepiej niż w boksie
Co ciekawe sam Łaszczyk ma fatalną opinię na temat takich walk. – Raz wykupiłem dostęp i byłem zażenowany poziomem sportowym i całą otoczką. Jestem w szoku, że ludzie chcą to oglądać. Zero jakości i same sztuczne konflikty – powiedział w rozmowie z portalem sport.pl. Kiedy podpisywał kontrakt, zastanawiał się nawet, czy podjął słuszną decyzję.
Zapytany o to, dlaczego zdecydował się na występ pod szyldem Fame MMA, nie ukrywał, że chodzi o pieniądze. – To główny powód. Niedługo powiększy mi się rodzina, więc nadarzyła się idealna okazja. Walka potrwa maksymalnie 9 minut, a dostanę tyle kasy, co za jedenaście ostatnich walk bokserskich razem wziętych – podsumował.
Czytaj też:
Jan Błachowicz zwrócił się do legendy MMA. Decyzja jest nieodwołalnaCzytaj też:
Michał Materla pokazał charakter. Po walce zdecydował się na szokujące wyznanie