Ostatnie miesiące nie są w wykonaniu Igi Świątek najlepsze. Polka nie dała rady zdobyć wymarzonego medalu igrzysk olimpijskich, a w pierwszym turnieju po powrocie z Tokio odpadła w pierwszym możliwym meczu. Teraz jednak wydaje się, że tenisistka z Raszyna łapie dobrą formę, choć trzeba zaznaczyć, że awans do czwartej rundy US Open przyszedł jej z wielkim trudem.
Kolejny trzysetowy pojedynek Świątek
W pierwszej rundzie Światek stosunkowo łatwo pokonała Jamie Loeb 6:3, 6:4. Następne spotkanie było dla Polki chyba najcięższe. Zawodniczka musiała najpierw pokonać samą siebie i swoje słabości, by udało jej się postawić Fionie Ferro Nasza tenisistka wróciła w trakcie potyczki z dalekiej podróży i wyrwała Francuzce triumf.
Mecz z Anett Kontaveit rozpoczął się dla Igi Świątek wybitnie. Polka szybko przełamała przeciwniczkę i choć chwilę później nie utrzymała swojego serwisu, to ostatecznie wygrała seta 6:3. W drugiej partii było gorzej, bo tenisistka z Raszyna dała się przełamać przy pierwszej okazji i już za chwilę przegrywała 3:0. Udało jej się co prawda dogonić Kontaveit na 4:4, ale w dwóch ostatnich gemach zabrakło Świątek precyzji. Ostatni set na szczęście zakończył się na korzyść naszej reprezentantki. W trzecim gemie ostatniej partii Estonka serwowała i mimo że wygrywała w nim 40:0, ostatecznie dała się przełamać, co ustawiło potem scenariusz całego seta, wygranego przez Światek 6:3.
Trudne wyzwanie na horyzoncie
Awans do 4. rundy US Open jest dla Igi Świątek najlepszym wynikiem w karierze, jeśli chodzi o ten turniej. W 1/8 zmierzy się z Belindą Bencić, mistrzynią olimpijską z Tokio i 12. rakietą rankingu WTA.
Czytaj też:
Siatkarski thriller w Krakowie. Polacy wygrywają z Serbią w pięciu setach!