W ostatnich tygodniach Aryna Sabalenka prezentuje znakomitą formę na kortach tenisowych, mimo całej otoczki pozasportowej, która się wokół niej wytworzyła. Białorusinka zasypywana jest przez dziennikarzy pytaniami na temat wojny w Ukrainie i coraz rzadziej wypowiada się na tematy sportowe. W efekcie przed jednym z meczów Rolanda Garrosa zrezygnowała z udziału w konferencji prasowej z obawy na natłok kolejnych pytań o batalię na terenie Ukrainy. Oficjalne stanowisko Białorusinki jest takie, że nie popiera wojny i ruchów Aleksandra Łukaszenki, choć w przeszłości musiała prosić go o wsparcie.
Aryna Sabalenka otwarcie przyznaje brak poparcia dla Aleksandra Łukaszenki
– Nie popieram walk, więc w tej chwili nie popieram Łukaszenki – powiedziała podczas jednej z konferencji prasowych Aryna Sabalenka. Niemniej, prezydent Białorusi wielokrotnie wypowiadał się na temat najlepszej tenisistki tamtejszego kraju i nie były to złe słowa. Przeciwnie – dyktator otwarcie wykorzystuje sukcesy „dwójki” światowego rankingu WTA do szerzenia białoruskiej propagandy, a on sam pokazuje, jak bardzo cieszy się z jej zwycięstw.
– Spotykałam się z Łukaszenką tylko na meczach Pucharu Federacji. Wtedy nie było wojny i nic się nie działo. Nie jestem politykiem. Gdybym nim była, nie byłoby mnie tu. Nie wspieram wojny. Nie chcę, by mój kraj był zaangażowany w wojnę – podkreślała tenisistka.
Rosyjski agent próbował oszukać Arynę Sabalenkę
Jeszcze kilka lat temu, kiedy najazd wojsk rosyjskich na Ukrainę był daleki od realizacji Aryna Sabalenka skorzystała z uprzejmości Aleksandra Łukaszenki wobec niej i poprosiła go o pomoc. Jarosław Pisarenko były komentator stacji telewizyjnej Belarus 5 przekazał, że do spotkań pomiędzy tenisistką a białoruskim dyktatorem dochodziło częściej. Podczas rozmowy na kanale YouTube „ChestnOK” opowiedział o sytuacji, w której były rosyjski agent zawarł umowę z tenisistką, po czym zaczął ją oszukiwać.
– Przed sezonem w 2018 roku Sabalenka podpisała kontrakt z pewnym rosyjskim agentem. Zgodnie z warunkami został jej sponsorem. Pokrywał wszystkie koszty, ale jej nagrody w całości trafiały właśnie do agenta. Sam kontrakt był długoterminowy, to znaczy nie miał obowiązywać rok czy dwa, ale znacznie dłużej – opowiadał dziennikarz.
Aleksander Łukaszenka pomógł Arynie Sabalence
Sytuacja zrobiła się dla Aryny Sabalenki bardzo uciążliwa. Z czasem jej problemy z agentem zaczęły narastać, dlatego postanowiła zwrócić się o pomoc do Aleksandra Łukaszenki, a ten nie odmówił. Postawił agenta przed sądem, jednak dał mu prawo do wyboru.
– Na spotkaniu gdzieś za zamkniętymi drzwiami Sabalenka przedstawiła Łukaszence wszystkie swoje problemy. Ten agent był naprawdę nieuczciwy i już wcześniej w Rosji wszczęto przeciwko niemu sprawę karną z paragrafu o „oszustwo”. Dano mu więc do zrozumienia: albo zrywasz kontrakt z Sabalenką, albo dokonamy ekstradycji do Rosji – dodał Jarosław Pisarenko.
Czytaj też:
Trener Karoliny Muchovej zdradził nieznaną historię z Igą Świątek. Kluczowy ruch Tomasza WiktorowskiegoCzytaj też:
Iga Świątek prosto z mostu o Arynie Sabalence. „Cieszę się, że wyrzuciłam to z głowy”