Po łatwym zwycięstwie w pierwszym meczu Idze Świątek przyszło zmierzyć się Darią Saville. Pochodząca z Australii zawodniczka klasyfikowana jest dopiero na 322. drugim miejscu w rankingu WTA, co jasno wskazywało, kto w tym spotkaniu uchodził za faworyta i dlaczego. Raszynianka miała wręcz obowiązek wygrać ze swoją rywalką – najlepiej łatwo i przyjemnie. Czyli tak, jak w poprzednim starciu, gdy zwyciężyła 6:0 i 6:1.
Iga Świątek dostała sporo prezentów od Darii Saville
Spotkanie rozpoczęło się dla Polki niezbyt udanie, ponieważ to jej przeciwniczka zatriumfowała w pierwszym gemie – po uderzeniu naszej rodaczki w siatkę. Niewiele brakowało, by Saville podwyższyła wynik, aczkolwiek tym razem raszynianka miała też trochę szczęścia, gdy jej oponentka popełniła podwójny błąd przy serwisie. Następnie liderka rankingu WTA poszła za ciosem, ale szybko zrobiło się 2:2.
Australijka bynajmniej nie odpuszczała Idze Świątek, ale ta w kolejnych dwóch gemach okazywała się minimalnie lepsza. Ważnym momentem był ten, gdy wyszła na prowadzenie 4:2, wykorzystując okazję do przełamania. Polka tej przewagi już nie roztrwoniła, choć rywalka mocno jej pomogła – na przykład w ósmym gemie, gdy znów oddała punkty po podwójnym błędzie serwisowym. Niedługo potem zrobiło się 6:3 dla 22-latki.
Kłopoty Igi Świątek mimo dobrego początku
W drugiej partii nasza rodaczka złapała nieco lepszy rytm na jej początku, w związku z czym wyszła na skromne prowadzenie 2:1. Niestety Australijka poszła za ciosem, odrabiając straty po wyrzuconym podaniu Świątek. Następnie jednak widzieliśmy przełamanie w wykonaniu Biało-Czerwonej po nieudanym forhendzie Saville.
Podobnie jak w pierwszym secie, Polka i tym razem wyszła na prowadzenie 4:2 po kilku akcjach, w których starała się wyrzucać rywalkę jak najdalej do obu boków. Ta taktyka się opłaciła, a do tego sfrustrowała urodzoną w Moskwie zawodniczkę. Ta jednak po chwili opanowała nerwy i w dziewiątym secie znów grała odważnie. Widzieliśmy to, gdy przy wyniku 5:3 dla raszynianki najpierw przechytrzyła ją wolejem, a potem wygrała gem. W dziesiątym zaś byliśmy świadkami prawdziwej nerwówki, ale po 30:30 to Świątek wywalczyła pierwszą piłkę meczową i od razu ją wykorzystała, posyłając as serwisowy. Tym samym zwyciężyła 6:4 i 2:0 w całym starciu.
Czytaj też:
Co musi się stać, aby Aryna Sabalenka wyprzedziła Igę Świątek? Złe wiadomości dla PolkiCzytaj też:
Aryna Sabalenka zasugerowała kibicom… opuszczenie trybun. I to podczas US Open