W I rundzie US Open Hubert Hurkacz w trzech setach ograł Timofeya Skatova. Na kolejnym etapie turnieju czekał na niego Jordan Thompson. Australijczyk jest obecnie sklasyfikowany na 32. pozycji w rankingu ATP. Pierwsze gemy czwartkowego starcia nie zwiastowały tego, że Hurkacz będzie miał wielkie problemy ze swoim przeciwnikiem. Rzeczywistość okazała się brutalna. Wrocławianin poległ w trzech setach.
Hurkacz miał seta na wyciągnięcie ręki
W pierwszej partii Polak wyglądał do pewnego czasu lepiej od rywala. Gdy prowadził 2:1, to przełamał Australijczyka, a później także obronił własny serwis. Wynik 4:1 to była na tyle duża zaliczka, iż liczyliśmy na to, że zakończy się to zwycięstwem najlepszego naszego tenisisty.
Wtedy jednak Thompson zabrał się do odrabiania strat. Przy stanie 3:5 ze swojej perspektywy przełamał powrotnie Hurkacza i następnie wyrównał stan rywalizacji. Nikogo nie zdziwił fakt, że doszło do tie-breaka, a tam zdecydowanie lepszy był Thompson. Australijczyk wygrał 7-2.
Hurkacz słabszy od Thompsona
O drugim secie to Polak najprawdopodobniej będzie chciał zapomnieć na zawsze. Ugrał zaledwie jednego gema, a porażająca była statystyka winnerów i niewymuszonych błędów. Thompson miał bowiem bilans 6-4, a Hurkacz 2-12. Przy dwóch zagraniach kończących trudno myśleć o wygraniu partii.
Siódmy zawodnik rankingu ATP stanął zatem pod ścianą. Stan 0:2 odwracają w imprezach wielkoszlemowych nieliczni. Niestety tym razem Hurkacz nie dokonał cudu. W trzeciej partii także był słabszy od rywala. Gra była wyrównana, lecz w jedenastym gemie Thompson zwietrzył szansę na przełamanie. Prowadził już 40:0. Hurkacz obronił dwa break pointy, ale cóż z tego, skoro później rywal i tak wywalczył gema. Thompson otrzymał autostradę do zwycięstwa i ostatecznie wygrał cały mecz 7:6 (2), 6:1, 7:5. Hurkacz natomiast szósty raz w karierze odpadł z US Open w II rundzie. Klątwa trwa w najlepsze.
Czytaj też:
Wielkie rywalki atakują Igę Świątek. Wymowne sceny na kortach US OpenCzytaj też:
Jest komunikat ws. meczu Igi Świątek. Ważne wieści prosto z US Open