Piotr Lisek to obecnie najlepszy polski tyczkarz. Jego awans do finału skoku o tyczce był bardziej niż oczywisty. Tymczasem kibice, którzy oglądali zawody na żywo mogli delikatnie się zdenerwować, ponieważ Polak dwukrotnie pokonywał wysokości dopiero w ostatniej próbie.
Piotr Lisek w finale
Lisek jest jednym z polskich kandydatów do medalu olimpijskiego. Po dzisiejszych zawodach mało jednak brakowało do tego, aby Biało-Czerwony pożegnał się z szansami na krążek. Przy pokonywaniu wysokości 5.65 metra, Polak musiał skorzystać ze wszystkich trzech prób. Przy ostatniej z nich poprzeczka niebezpiecznie zadrżała, ale ostatecznie nie spadła, dzięki czemu Lisek miał szansę na podejście do kolejnej wysokości. 5,75 m również pokonał dopiero przy trzeciej okazji. – Nie ukrywam, że dzisiaj była walka z samym sobą. Z presją, którą sami sobie nałożyliśmy i którą wy nam nakładacie – powiedział lekkoatleta w rozmowie z TVP.
Do finału nie awansowało niestety dwóch innych Biało-Czerwonych. Paweł Wojciechowski nie zdołał pokonać wysokości 5.50 m i zakończył swoje zmagania w Tokio. Drugi z Polaków Robert Sobera pokonał wysokość 5.65 m, ale z dalszej rywalizacji wykluczyła go kontuzja. Walka o medale w skoku o tyczce rozpocznie się we wtorek 3 sierpnia.
Czytaj też:
Rekord świata na basenie olimpijskim. Jakub Majerski poza czołową trójką w walce o medale