Maria Andrejczyk zdobyła 6 sierpnia na igrzyskach olimpijskich w Tokio srebrny medal. To dopiero drugi taki krążek w historii polskiego rzutu oszczepem. Pierwszą osobą, która tego dokonała, była Maria Kwaśniewska w 1936 roku w Berlinie.
Nerwy na starcie i niedosyt
Maria Andrejczyk mimo ogromnego sukcesu, jakim jest wicemistrzostwo olimpijskie przyznała, że nie jest do końca usatysfakcjonowana swoim rezultatem. – Cholernie żałuję, bo mogło być złoto. Srebro mi nie wystarcza – powiedziała wicemistrzyni olimpijska w rozmowie z TVP. – Nie czułam się dzisiaj sobą. Byłam niesamowicie poddenerwowana. Stresowałam się tragicznie, nie czułam swoje ciała w przestrzeni. Pierwsze dwa rzuty były praktycznie z miejsc – dodała Andreyjczyk.
Rzut po medal
Mimo że według Andrejczyk pierwsze dwa rzuty były „z miejsca”, to właśnie drugi z nich okazał się tym, który dał Polce upragniony medal. Zawodniczka rzuciła oszczepem na odległość 64,61 metra. To nie jest powalający wynik, ale wystarczył na większość przeciwniczek. Lepsza okazała się tylko Chinka Shiying Liu, która już w za pierwszym podejściem posłała pilum na 66 metr i 34 centymetr. Podium dopełniła Australijka Kelsey-Lee Barber (64,56 metra). Poniżej prezentujemy nagranie z pięknych chwil związanych z medalem Andrejczyk.
twitterCzytaj też:
Maria Andrejczyk nienasycona srebrem. „Cholernie żałuję, bo mogło być złoto”