Burza po decyzji sędziego w Warszawie. Poszło o fatalny upadek Niemca

Burza po decyzji sędziego w Warszawie. Poszło o fatalny upadek Niemca

Jack Holder, Kai Huckenbeck, Jason Doyle
Jack Holder, Kai Huckenbeck, Jason Doyle Źródło:Newspix.pl / Paweł Wilczyński
Jason Doyle wygrał sobotnie Grand Prix Polski w Warszawie. Są jednak tacy, którzy uważają, że nie powinno być Australijczyka w finale. Chodzi o kontrowersję z jego wcześniejszego biegu.

Jason Doyle w sobotę świętował pierwsze od siedmiu lat zwycięstwo w turnieju z cyklu Grand Prix. Australijczyk doskonale spisywał się na tymczasowym torze na stadionie PGE Narodowym i w finale nie dał się wyprzedzić Bartoszowi Zmarzlikowi. Po minięciu linii mety w decydującym biegu wpadł w szał radości. Tymczasem jedna decyzja sędziego mogła pozbawić 38-latka wejścia do gonitwy o zwycięstwo w Grand Prix Polski. Chodzi tutaj o sytuację z wyścigu półfinałowego.

Kai Huckenbeck groźnie upadł

Świetnie w sobotnich zawodach spisywał się Kai Huckenbeck, który już drugi raz potwierdził, że zasługuje na występy w elicie. Przed sezonem Niemiec otrzymał od organizatorów cyklu stałą dziką kartę na występy w GP, lecz była ona kwestionowana przez wielu kibiców i ekspertów. Tymczasem Huckenbeck spisuje się świetnie, ale w Warszawie miał sporego pecha.

W biegu półfinałowym startował z drugiego pola i moment startowy miał lepszy od ustawionego przy krawężniku Doyle'a. Spod bandy natomiast kapitalnie wyjechał Jack Holder. Doyle nie zamierzał odpuścić i dla Huckenbecka zabrakło miejsca. 31-latek upadł na pierwszym łuku i mocno uderzył o tor. Wszystko wyglądało naprawdę źle. Wstał o własnych siłach, lecz nie wyjechał do powtórki biegu. Po zawodach okazało się, że doznał wstrząśnienia mózgu.

Turniej w Warszawie sędziował Aleksander Latosiński i zdecydował, że wykorzysta prawo pierwszego łuku i dopuści do powtórki w czteroosobowej obsadzie. Oczywiście ostatecznie Huckenbeck na tor nie wyjechał, więc zawodnicy jechali w trójkę, a najlepszy w tym biegu okazał się Doyle. Nie byłoby jednak nic dziwnego w tym, gdyby ukraiński arbiter wykluczył z drugiej odsłony biegu właśnie 38-letniego Australijczyka. Ten bowiem przegrał start, ale wyraźnie wypychał Huckenbecka, na siłę szukając miejsca blisko krawężnika. Sprawy nie ułatwiał też zamykający wszystkich po zewnętrznej Holder.

Sławomir Kryjom krytykuje arbitra

Przekonany o tym, że sędzia podjął niewłaściwą decyzję jest Sławomir Kryjom, dyrektor zarządzający w Fogo Unii Leszno, który w przeszłości miał okazję bliżej współpracować z Huckenbeckiem w niemieckim klubie z Landshut.

twitter

„Latosiński kolejny raz udowodnił, że nie nadaje się ani do SGP ani do SEC (mistrzostwa Europy – przyp.red.)” – napisał Kryjom w serwisie X, sugerując, że Ukrainiec nie powinien prowadzić tak ważnych zawodów.

W każdym razie Doyle nie dość, że wjechał do finału, to jeszcze później okazał się w nim najlepszy i został jednocześnie liderem klasyfikacji generalnej cyklu z dorobkiem 38 „oczek”. Obecnie ma sześć punktów przewagi nad dwójką kolejnych zawodników – Holderem oraz Zmarzlikiem. Huckenbeck natomiast musi poświęcić kilka następnych dni na odpoczynek.

Czytaj też:
Popis Rosjanina z polskim paszportem. Ten rywal wyraźnie mu sprzyja
Czytaj też:
Kontuzja lidera sprawiła, że nagle stanęli nad przepaścią. „To boli bardziej niż wynik”

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / X / Sławomir Kryjom