Porażki z Benfiką Lizbona i Glasgow Rangers sprawiły, że wyjazdowy mecz ze Standardem Liege był spotkaniem o „być albo nie być” dla Lecha Poznań. Kolejarz chcąc wciąż liczyć się w walce o awans do dalszej fazy Ligi Europy musiał wywieźć z Belgii trzy punkty, a wygrana z podopiecznymi Pgilippe Montaniera na własnym stadionie dała dużo nadziei na to, że również w czwartek uda się uzyskać korzystny rezultat.
Liga Europy. Lech Poznań przegrywa ze Standardem Liege
Pierwsza połowa w wykonaniu ekipy ze stolicy Wielkopolski pozostawiała wiele do życzenia. Gracze Lecha dali się zdominować przez rywali, którzy grając wysokim pressingiem nie pozwalali na rozwinięcie skrzydeł podopiecznym Dariusza Żurawia. Dopiero lekkomyślne zachowanie Obbi Oulare, który pod koniec pierwszej odsłony obejrzał czerwoną kartkę i osłabił swoją drużynę, zmobilizowało Kolejorza do lepszej gry.
Potwierdzenie nadeszło już w 60. minucie, kiedy to Mikael Ishak pokonał bramkarza rywali po przytomnym podaniu Tymoteusza Puchacza. Gdy wydawało się, że Lech zaczyna kontrolować spotkanie i wkrótce zacznie kreować kolejne akcje bramkowe, rywale odpowiedzieli trafieniem Abdoula Tapsoby. Duża w tym zasługa niefrasobliwości Kolejorza, który pozwolił sobie na chwilę dekoncentracji w obronie.
Wydarzenia z 63. minuty uruchomiły lawinę niefortunnych wydarzeń. Mimo gry w przewadze podopieczni Żurawia zostali wybici z rytmu rozgrywania akcji ofensywnych, a czerwona kartka Dorde Cmomarkovicia z 74. minuty sprawiła, że spotkanie praktycznie rozpoczęło się od nowa. Gospodarze zdołali jeszcze w końcówce meczu wyszarpać trzy punkty, a błąd w kryciu i zaspanie obrony sprawiły, że Konstandinos Laifis nie miał problemu z pokonaniem Filipa Bednarka. Tym samym Lech praktycznie stracił szansę na zajęcie w miejsca premiowanego awansem do dalszej fazy rozgrywek.
Czytaj też:
Czuwanie przy trumnie Diego Maradony. Doszło do przepychanek z policją
Lech Poznań przegrał ze Standardem Liege. Zobacz najlepsze MEMY